"Drżałam z powodu tego milczenia. Nieprzyjazny śnieg padał na moje buty i moczył stopy. Wtedy otworzyła się we mnie wielka rana, którą mi zadałeś.
Wydawało mi się, że z jej niewidzialnej umęczonej głębi tryska krew. Żeby nie widzieć, jak czerwone krople padają w śnieg, wróciłam do domu, przyciskając ręką serce.
Usiadłam na taborecie i pozostawałam tak przez dłuższy czas, jak próżny bukłak. Do mych uszu doleciał krzyk ptaków. Automatycznie poszukałam szczotki, otworzyłam okno i zmiotłam z parapetu śnieg, by rozsypać na nim trochę ziaren słonecznikowych.
Powoli wracało mi życie. Mój Panie, nagle pomyślałam, że nie oczyściłam jeszcze drogi, prowadzącej od drzwi domu do małej furtki, a czyż nie poleciłeś mi czuwać nad tym, by ten dom był zawsze gotowy do przyjęcia?" (cdn)
Modlitwa o pokój
5 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz