"Uzbrojona w miotłę z gałęzi pośpiesznie pracowałam i, właśnie, gdy skończyłam, trochę zdyszana i, opierając piekące dłonie na trzonku, kontemplowałam swoją pracę, ktoś popchnął furtkę. Podszedł do mnie listonosz.
W reku trzymał przesyłkę i kopertę, na której rozpoznałam twoje pismo. Nie mogłam jej rozedrzeć, tak drżałam, otwierając ją. Pisałeś do mnie:"Jestem teraz w górach. Znalazłem dla ciebie wysokie, podbite futrem buty. Już więcej nie będziesz miała mokrych nóg.
Przesyłam także moją powiększoną fotografię w starej złoconej ramie. Jeśli chcesz, powieś ją na ścianie... Tego ranka mój przyjaciel śnieg, skarżąc się, powiedział mi, że nie rozumiałaś go, gdy mówił o mnie.
Kiedy będziesz smutna i głucha na przyjaźń rzeczy, wtedy przyjdź, przyjdź do mojej fotografii. Nie lękaj się długo pogrążać się w moim spojrzeniu: twoja rana niezauważalnie się zabliźni. Ufaj mi, jeszcze bardziej, niż do tej pory, a twoje serce się rozraduje."
Powiesiłam twoją fotografię w kuchni, gdzie najczęściej przebywam. Dziękuję ci, Panie. Odgadłeś mój ból i bez zwłoki przyszedłeś mi z pomocą." (cdn)
Modlitwa o pokój
5 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz