sobota, 13 sierpnia 2011

Zakończenie książki ks. Adama Rybickiegio "Uzdrowienie przez Maryję"

Zakończenie
"Utrata" Maryi


Amerykański trapista M. B. Pennigton pisze, że na drodze duchowego wzrastania musi nastąpić etap "utraty Maryi": "Często ci, którzy zostali wychowani w szczególnym, czułym oddaniu Maryi, od wczesnego dzieciństwa - jeszcze na kolanach matki, tracą ją, gdy ich życie chrześcijańskie wchodzi w fazę dojrzałości. Z postaci centralnej i wszechobecnej, kochająca po matczynemu i wywołująca wzruszające oddanie ( ... ) - Maryja wydaje się znikać. Matka wskazuje nam swojego Syna. To On jest centrum Jej życia i nadaje mu pełnię sensu".
Autor twierdzi, że nie ma w tym nic niezwykłego. Najpierw Maryja opiekuje się jak matka delikatnym życiem chrześcijańskim, a szczególnie tym, co jest skryte i najsłabsze. Gdy osiągnie ono wystarczającą dojrzałość by nawiązać przyjaźń z Jej Synem, Ona usuwa się na bok. Ojciec i Syn ożywiają życie zranionego ciała swym Duchem. Zaczyna ono poszukiwać tego, co budzi się w jego najgłębszych pokładach. Psalm 42,8 mówi, że "głębia przyzywa głębię hukiem ( ... ) wodospadów". Zranione ciało stopniowo, idąc drogą modlitwy, odkrywa w sobie głębię, która jest przyzywana przez inną Głębię. Złowrogi huk wodospadów to zazdrosna miłość Boga, czyli czuwanie nad tym, aby zranione ciało posuwało się w duchowej wędrówce we właściwym kierunku.
Zranione ciało odnajduje swoje powołanie, czyli życie z Trójcą Świętą, i wtedy ponownie odkrywa Maryję, w samym sercu miłości między Osobami Trójcy. Tu jeszcze lepiej widać Jej piękno, Maryja jaśniejąca blaskiem Trójcy jest jeszcze piękniejsza, niż wtedy, gdy jest postrzegana sama w sobie.
M. B. Pennigton pisze, że takiej "utraty Maryi", takiego duchowego oderwania się od fartucha matki powinniśmy się spodziewać - to nieuniknione, gdy mamy się oderwać od podtrzymującej nas "domowej" pociechy duchowej i wyruszyć w noc wiary. Lecz gdy naprawdę dotrzemy do domu - Maryja tam będzie i prawdziwie doświadczymy Jej obecności.
Ks. Adam Rybicki "Uzdrowienie przez Maryję", Kraków, wyd. "M", 2004, s. 93-94.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz