niedziela, 26 czerwca 2011

Ks. Adam Rybicki „UZDROWIENIE PRZEZ MARYJĘ" (Wstęp)


Dzisiaj, drogi Przyjacielu, pozwól, że przedstawię Ci niezwykły tekst: jest to początek książki ks. Adama Rybickiego "Uzdrowienie przez Maryję".
W słowach pełnych Bożej troski i czułości mówi ten kapłan o Tobie i o mnie.

Podzielę się: kiedy czytałam te słowa po raz pierwszy, byłam głęboko poruszona współczuciem autora do zranionego dziecka, natomiast nie "widziałam", w czym to mogło by dotyczyć mnie...
To jest, chyba normalna reakcja, pierwsza reakcja zranionego dziecka. Ono raczej "radzi sobie" ze swoimi uczuciami, a w ogóle to "nie rozczula się " nad sobą. Może autor trochę przesadza, i najprawdopodobniej to wszystko dotyczy kogoś innego.

Zastanowiło mnie jedno: Maryja "teraz pochylona nad każdym, kto swoje ludzkie oblicze, ludzką wrażliwość stłumił z powodu zadanych ran"...
Czyżbym miała stłumioną wrażliwość? Jaką mam wrażliwość? Jak to jest - "być" albo "nie być" wrażliwym na miłość Jezusa?

Nie miałam odpowiedzi.

Zapraszam Cie, drogi Przyjacielu do krótkiej lektury.
W trakcie czytania zwróć uwagę na swoje reakcje, może krótkim słowem odezwij się do Jezusa: "Jezu, coś mi jest!... Jezu, jesteś tu". Idź za sercem, o odczuciach mów, jak potrafisz, Jezusowi. To jest nasza szkoła życia, życia dziecka otwartego i szczerego, życia w naszym kochanym Królestwie Bożym. To nas kosztuje, ale chwila odwagi owocuje cennym doświadczeniem: jestem wysłuchany, przyjęty. Milczący Jezus słucha tak, że mojemu sercu wystarczy tego milczenia...


Ks. Adam Rybicki „UZDROWIENIE PRZEZ MARYJĘ”

Wydawca: M
Kraków 2004


Wstęp.

Człowiek jest istotą, tak bardzo delikatną i wrażliwą, że każdy, kto mu zadaje jakikolwiek ból, naprawdę, "nie wie, co robi". Gdy przychodzi na świat dziecko, jest ono szczególnie wrażliwe i przyjmuje na siebie wszystko, co jego najbliżsi maja mu do zaproponowania. Dochodzi wtedy do pierwszych i głębokich zranień, z którymi dziecko nie może sobie poradzić, od których nie może się zdystansować. Fizyczna przemoc pozostawia ślady widoczne, ale o wiele trwalsze są te, które psychologowie nazywają emocjonalnymi - ukryte, które nieraz wiele lat żyją, w formie "przetrwalnikowej", aby w pewnym momencie się ujawnić. Rany te nie są wyłącznie emocjonalne, ponieważ rzutują na wiele innych sfer funkcjonowania dziecka. Powodują określone reakcje w ciele, wpływają także na poszukiwania duchowe.

Najbliższa rodzina jest miejscem, gdzie dziecko po raz pierwszy zostaje ugodzone w swoje najdelikatniejsze punkty. Ból ten jest czasem tak dotkliwy, że aby jakoś się go pozbyć, dochodzi do zamknięcia, odcięcia się od tego, co przezywa ciało. Dziecko, nie mogąc w rodzinie "przetrwać'", zamraża swoje ciało, obudowuje się murem i czyni to nieświadomie. Gdy Bóg daje mu poznać swoją prawdę, jest ona bardziej z a p a m i ę t y w a n a niż w c i e l a n a. Dzieje się tak dlatego, że ciała "nie ma", jest nieczynne, zamrożone. Zranione i "zabetonowane" ciało w głębi jednak domaga się życia i tego wszystkiego, czego potrzebuje. Bóg o tym wie i jedną z wielkich łask, którą zranione ciało może otrzymać jest ponowne otwarcie, przyjęcie i ożywienie, nawet jeśli musi to trwać dość długo i łączyć się z lękiem oraz ponownym cierpieniem wylewającym się obficie po tym otwarciu. Bogu jednak bardzo zależy na tym, aby człowiek miął żywe, prawdziwe ciało; ono jest przecież miejscem, gdzie ma zamieszkać Boży Duch. Bóg przyjął w Jezusie prawdziwe, wrażliwe ciało ludzkie i cierpi, gdy nie może się spotkać z człowiekiem, który od swego ciała się odciął.

Jaką rolę na tej drodze ponownego otwarcia (czy odzyskiwania ciała) może mieć Maryja - Matka Jezusa z Nazaretu? Ona dała Bogu ludzką naturę. Była odpowiedzialna za to, by Bóg na ziemi był ludzki, najbardziej ludzki jak to możliwe. Bóg nie znalazł lepszej osoby, przygotował Ja wcześniej przez całkowitą wolność do prawdziwej, nieskalanej miłości. Ona więc jest odpowiedzialna za ludzką twarz Jezusa, jego "cielesność" i całą wrażliwość, jaka się z tym wiąże. To było dwa tysiące lat temu. Teraz Maryja przedłuża swoje macierzyńskie działania na to, co jest "Jezusowe" na ziemi, czyli tych, których Jezus zaprosił do bliskości ze sobą. Maryja jako Matka dającą Jezusowi (i Jego Kościołowi) ludzkie oblicze jest także i teraz pochylona nad każdym, kto swoje ludzkie oblicze, ludzką wrażliwość stłumił z powodu zadanych ran. Ona wiec jest nie tyle "zastępczym rodzicem", ile Osobą, która pozwala otworzyć się na nowe wymiary duchowości, a przede wszystkim na miłość Jezusa, będącą obrazem miłości Ojca. Ona jest obecna i gotowa na przyjęcie każdego objawu otwierającego się życia, które wcześniej z jakichś powodów było skrywane pod skorupami. Maryja, (jako człowiek i kobieta) dba o to, by człowiek na drodze stawania się bardziej ludzki, jednocześnie stawał się bardziej boski. Ona właśnie w taki sposób towarzyszyła Jezusowi, który przy Niej wzrastał w łasce "u Boga i u ludzi", tzn. ujawniał stopniowo coraz więcej swoich ludzkich i boskich cech.
Maryja więc nie daje zranionemu ciału duchowości, nie chce być obiektem kultu należnego tylko Bogu. Duchowość pochodzi od Boga, bo jest Jego życiem w człowieku. Jednak Maryja to życie chroni i opiekując zranionym ciąłem, dba o to, by duchowość nie była odcieleśniona, abstrakcyjna, przeintelektualizowana. Tak się dzieje, gdy ciało zostaje zranione i "postanawia" nie istnieć. Maryja chce je przyjąć na nowo i prowadzić drogą uzdrowienia. (cdn)

Ks. Adam Rybicki "Uzdrowienie przez Maryję" , wyd. "M", Kraków 2004, str. 8-9)

ciąg dalszy - kliknij tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz