piątek, 30 września 2011

"Znajdziecie tam miły ogród" - Zła służąca (25)

"Osiem dni później zamieszkałam tam, gdzie chciał, abym poszła. Zawsze stawia na swoim, lecz i ja na tym nie tracę: ilekroć jestem mu posłuszna, odczuwam ciepło w sercu.

Aby sprawić mu przyjemność, zaczęłam dużo pracować. Od czasu do czasu podnoszę nos znad książki i patrzę na niego, mojego umiłowanego Pana, którego fotografię powiesiłam w moim studenckim pokoju. Myślę o nim, rozkoszuje się nim.

Innymi razy odczuwam potrzebę, by się przejść. Chodzę wśród nieczułych samochodów i tłumu skrzywionych, zamkniętych i smutnych twarzy i mam ochotę im powiedzieć:" Wejdźcie we mnie. Znajdziecie tam miły ogród pełen kwiatów i słodkiego śpiewu ptaków. Znajdziecie tam mojego Pana tak pełnego miłości."

On jest tym ogrodem, którym oddycham w głębi mej duszy. Otaczającej mnie nie widzę już brzydoty. Spaceruję ruchliwymi ulicami jak po lesie. Czuję wtedy mojego Pana bardzo blisko, bliżej, o cudzie, niż wtedy, gdy mieszkaliśmy razem. (cdn)

czwartek, 29 września 2011

"...wśród szlochu" - Zła służąca (24)

"Miał wrócić pod koniec zimy, ale napisał, że wróci później. Z listem w dłoni drżałam z chłodu. Nie chce już bym każdego dnia czekała na niego, siedząc przy oknie. Każe mi zamknąć dom i przenieść się do miasta, by uczyć się.

"Nie, niczego nie zrobię. W ogóle nie będę się uczyć!" Z trzaskiem otworzyłam drzwiczki bufetu z zamiarem potłuczenia po kolei wszystkich talerzy, nie pozostawiając ani jednego.

Chwilowa ulga, rozmyśliłam się. Lecz co robić? Powiedział mi, bym patrzyła na jego fotografię, gdy będę smutna. Czy jestem smutna? Nie, jestem zła, rozdrażniona na niego. Jeżeli pójdę do kuchni, wyrzucę jego fotografię przez okno. Pozostaje mi tylko położyć się spać. W końcu wśród szlochu zasnęłam.

Nazajutrz, jedząc śniadanie w kuchni, zapytałam go spokojnie spojrzeniem." (cdn)

środa, 28 września 2011

"...jeszcze bardziej, niż do tej pory" - Zła służąca (23)

"Uzbrojona w miotłę z gałęzi pośpiesznie pracowałam i, właśnie, gdy skończyłam, trochę zdyszana i, opierając piekące dłonie na trzonku, kontemplowałam swoją pracę, ktoś popchnął furtkę. Podszedł do mnie listonosz.

W reku trzymał przesyłkę i kopertę, na której rozpoznałam twoje pismo. Nie mogłam jej rozedrzeć, tak drżałam, otwierając ją. Pisałeś do mnie:"Jestem teraz w górach. Znalazłem dla ciebie wysokie, podbite futrem buty. Już więcej nie będziesz miała mokrych nóg.

Przesyłam także moją powiększoną fotografię w starej złoconej ramie. Jeśli chcesz, powieś ją na ścianie... Tego ranka mój przyjaciel śnieg, skarżąc się, powiedział mi, że nie rozumiałaś go, gdy mówił o mnie.

Kiedy będziesz smutna i głucha na przyjaźń rzeczy, wtedy przyjdź, przyjdź do mojej fotografii. Nie lękaj się długo pogrążać się w moim spojrzeniu: twoja rana niezauważalnie się zabliźni. Ufaj mi, jeszcze bardziej, niż do tej pory, a twoje serce się rozraduje."

Powiesiłam twoją fotografię w kuchni, gdzie najczęściej przebywam. Dziękuję ci, Panie. Odgadłeś mój ból i bez zwłoki przyszedłeś mi z pomocą." (cdn)

wtorek, 27 września 2011

"Wielka rana" - Zła służąca (22)

"Drżałam z powodu tego milczenia. Nieprzyjazny śnieg padał na moje buty i moczył stopy. Wtedy otworzyła się we mnie wielka rana, którą mi zadałeś.

Wydawało mi się, że z jej niewidzialnej umęczonej głębi tryska krew. Żeby nie widzieć, jak czerwone krople padają w śnieg, wróciłam do domu, przyciskając ręką serce.

Usiadłam na taborecie i pozostawałam tak przez dłuższy czas, jak próżny bukłak. Do mych uszu doleciał krzyk ptaków. Automatycznie poszukałam szczotki, otworzyłam okno i zmiotłam z parapetu śnieg, by rozsypać na nim trochę ziaren słonecznikowych.

Powoli wracało mi życie. Mój Panie, nagle pomyślałam, że nie oczyściłam jeszcze drogi, prowadzącej od drzwi domu do małej furtki, a czyż nie poleciłeś mi czuwać nad tym, by ten dom był zawsze gotowy do przyjęcia?" (cdn)

niedziela, 25 września 2011

"Moje cierpienie było wielkie" - Zła służąca (21)

"Byłam spokojna aż do dnia jego wyjazdu. Gdy jednak zobaczyłam, jak się oddala w zimny poranek, ogarnęła mnie rozpacz. Pobiegłam za nim, pociągnęłam go za ubranie i upadłem na kolana obejmując jego nogi i błagając.

Lecz on delikatnie mnie odsunął:"Muszę odejść" - szepnął. I odszedł nie odwracając się, pozostawiając mnie sama pośród zimnego poranka.

Drwalu, przyzywałam cię, szukałam. Drwalu, brnąc przez świeży śnieg, szłam od drzewa do drzewa wokół domu. Każde z nich spało z zimna.

Drwalu, zraniłeś mnie nie nożem ani toporem, lecz twym spojrzeniem. O mój nieobecny Panie, moje cierpienie było wielkie.

Z pewnością drzewa cię znały, prosiłam je, by wskazały mi miejsce twego pobytu, abym za wszelką cenę mogła do ciebie przyjść. Lecz ciężki śnieg zagłuszał ich odpowiedź. Nawet potężny głos ziemi nie mógł się przebić przez grubą śniegową pokrywę." (cdn)

sobota, 24 września 2011

"Usiłowałam uśmiechać się" - Zła służąca (20)

"Mój Pan powrócił po miesiącu. Otworzył drzwi, rzucił okiem w stronę kuchni i uśmiechnął się z satysfakcją. Ściągając swe wielkie buty, powiedział szybko, nie patrząc na mnie:

"Zostanę tylko kilka dni, ponieważ muszę wyruszyć w jeszcze dłuższą podróż." - "Nie możesz zabrać mnie ze sobą, Panie?" - "Nie, jeszcze nie. Później" - powiedział zduszonym głosem.

Ogromne łzy spłynęły mi po , ale usiłowałam uśmiechać się. Gdy podniósł głowę, zobaczyłam, że ma łzy w oczach.

"Będę na ciebie czekać" - powiedziałam. - "Dom będzie czysty. Zajmę się ogrodem. Gdy skończę, usiądę przy oknie i będę na ciebie czekać.

Nie wyjdę na dwór. Nie będę szukać chłopców z miasta. Pozostanę przy oknie. Będę oczekiwać twego powrotu, ja, twoja służąca, jak księżniczka czeka powrotu swego rycerza.

"Mój rycerzu, nie masz miecza, ani hełmu, ani tarczy, by się obronić.Jesteś człowiekiem lasu,łagodnym, jak drzewa.

Mój Panie, o bezlitosna słodyczy, jesteś "zaraźliwy": moje pazury są już o wiele krótsze, mniej ostre. Jestem posłuszna prawie z radością". (cdn)

piątek, 23 września 2011

"... do naszego domu" - Zła służąca (19)

"Lecz z nimi czulam się jeszcze bardziej samotna. Śpiewałam, zamykając oczy. Wyobrażałam sobie, jak mój Pan wspina się samotnymi ścieżkami. A w górze łagodne światło, którego się nie spodziewałam.

Bezmyślnie śpiewałam z chłopcami i dziewczętami. Nagle przeszyły mnie słowa:"być może... pewnego dnia powrócisz. Być może... pewnego dnia... pójdę z tobą..."

"Być może... pewnego dnia..." Dokładnie te same słowa wyrzekł do mnie Pan i teraz przypomina mi je, by oddalić mój smutek. Och! Jakiego dobrego Pana mam! Zostawiłam zbyt hałaśliwa gromadę i wróciłam do naszego domu, by rozkoszować sie radością mego serca." (cdn)

czwartek, 22 września 2011

"Byłam bez sił" - Zla służąca (18)

"Rezultat: cierpiałam jeszcze bardziej; rzuciłam się na łóżko, szlochając i szarpiąc zębami chusteczkę.

Po upływie pół godziny, z pustką w sercu, zebrałam potłuczone resztki. Zaczęłam sprzatać. "Tik tak" wielkiego zegara ogłuszało mnie. Byłam bez sił, zupełnie zdesperowana.

Z dala dobiegł mnie śpiew i śmiechy chłopców i dziewcząt. Chwyciłam szal i dołaczyłam się do nich." (cdn)

środa, 21 września 2011

"Na najwyższym szczycie" - Zła służąca (17)

"Pewnego ranka mój Pan powiedział, że musi wyjechać na pewien czas i zmuszony jest pozostawić mnie samą. Polecił mi, abym pamietała o nim i była roztropna.

Jak oszalała rzuciłam się przed nim na kolana, błagając, by wziął mnie ze sobą. Odpowiedział, że tam, gdzie idzie, nie mogę pójść.

To jest daleko, wysoko, na najwyższym szczycie. Tam znajduje się jego piękny rodzinny dom. Aby tam dojść, trzeba mocnych i odpornych nóg. Moje szybko by zaczęły krwawić. Krzyczalam, nie, że się myli, że nie może wiedzieć... ale był nieubłagany.

"Być możę... pewnego dnia..." - dorzucił, "ale zanim to nastąpi, nasze gospodarstwo musi być nieskazitelne, a moja służąca zawsze gotowa."

Gdy odszedł, zaczęłam pluć na ziemię i trąść się ze wściekłości. Następnie pobiegłam do kuchni, wzięłam dwa talerze i tryumfalnie rzuciłam na podłogę. "(cdn)

wtorek, 20 września 2011

"W swym starym roboczym ubraniu" - Zła służąca (16)

"To było przerażające. "Panie!" - krzyknęłam zdesperowana, rzucając się na monstrum, by je wypchnąć na zewnątrz. Uderzył mnie. Poczułam na szyi jego szpony. Szamotałam się, podczas, gdy on w milczeniu mnie dusił. Potem już nic nie widziałam, zrobiło się czarno.

Gdy otworzyłam oczy, mój Pan stawiał na stole dwa talerze i dwie szklanki.:"Dziś wieczorem Ja służę." Przysunął mój fotel, nalał picie, nałożył posiłek na talerze, spełniając tę nową posługę z najwyższą elegancją, która przekraczała wszystko, co widziałam. W swym starym roboczym ubraniu był samą pięknością.

O mój Panie, jakże mogłam pomylić się, tak straszliwie?" (cdn)


poniedziałek, 19 września 2011

"... już tego nie pragnęłam" - Zła służąca (15)

"Ale już tego nie pragnęłam. Odejść nawet bez uściśnięcia jego ręki? A jeżeli nie będzie jadł? Wszystkie dowody jego czułości przypomniały mi się naraz; zmiażdżona, zapytywałam siebie, jak mogłam wymazać je tak brutalnie z mego serca?

Usiadłam na fotelu naprzeciw drzwi. Łzy powoli spływały mi po policzkach. Z głową na oparciu fotela bezmyślnie patrzyłam na drogę, prowadzącą do nas. Z przerażeniem zobaczyłam coś w rodzaju wykrzywionego monstrum o haczykowatych dłoniach, które skręcało się ze śmiechu, biegnąc na koślawych nogach.

Dyskretne pukanie. Sparaliżowana ze strachu, nie mogłam się poruszyć. Drzwi otworzyły się cicho , i zobaczyłam ... pięknego chłopca, spotkanego rankiem." (cdn)

niedziela, 18 września 2011

"... ofiarują mi lepsze warunki" - Zła służąca (14)

"Patrząc na swe czerwone ręce, czerwony fartuch i stare buty, zapytywałam siebie, jak mogłam tak długo znosić tę skandaliczną sytuację.

Chciałam zabrać ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, skoro zaraz miało mi być wszystko dane, więc mój mały bagaż był szybko gotowy. Gdy mój Pan przyszedł w południe na obiad, opowiedziałam mu, co się wydarzyło, mówiąc z arogancją, że naprawdę bardzo żałuję, że go opuszczam, ale ponieważ gdzie indziej ofiarują mi lepsze warunki, już powzięłam decyzję.

Przeraźliwie zbladł, wyciągnął nade mnę rękę, kolana ugięły się pode mną, głową uderzyłam się o ścianę. Nie mogłam się podnieść. Obezwładniająca siła trzymała mnie tam. Mój Pan wyszedł , nie tykając posiłku.

Pozostawałam tak całe popołudnie. Gdy wrócił wieczorem, nawet na mnie nie spojrzał i natychmiast położył się . Wtedy mogłam się podnieść. Utykając, poszłam umyć głowę i kolana, pokryte zakrzepłą krwią. Mój bagaż leżał na tym samym miejscu. Zrozumiałam, że mój Pan pozostawia mi wolność odejścia." (cdn)

piątek, 16 września 2011

"Moje pragnienia ... zostaną spełnione" - Zła służąca (13)

" Podziwiałam jego czarne włosy, czarne, czułe oczy, a przede wszystkim, eleganckie i wytworne ubranie. Oceniłam w porównaniu z nim, że drwal wygląda nędznie.

Ogarnął mnie zapach zachwycającego świata. Proponował, że mnie zabierze do siebie: tam wszystkie moje pragnienia, nawet te niewyrażone, zostaną spełnione, każde polecenie w oka mgnieniu wykonane.
"Chodź! Nie zwlekaj! Jeśli chcesz, w jednej chwili odejdziemy" - mówił pełnym słodyczy głosem. Po chwili wahania odpowiedziałam, że powinnam uprzedzić drwala. Na moment pojawił się na jego ustach zadziwiająco brzydki grymas.
Pomyślałam , że mi to się wydawało, ponieważ zaraz z urzekającym uśmiechem, kładąc na klamce dłoń w rękawiczce z koźlej skórki, powiedział do mnie:"Przyjdę wieczorem, gdy on położy się spać".

Byłam zdobyta. (cdn)

czwartek, 15 września 2011

"... w przejrzyste niebo" - Zła służąca (12)

"Do stołu - powiedział mój Pan. Usiedliśmy we troje. Usiadłam naprzeciw niego i spod spuszczonych powiek patrzyłam w jego oczy, które stały się tak łagodne i miękkie, że można by się roztopić pod tym spojrzeniem.

Myślałam o tym, co czułam w swym ciele, gdy wtedy na mnie spojrzał. Mój Pan , czytając we mnie, wybuchnął śmiechem. Uczyniłam to samo. nasz gość również. Nasz śmiech ulatywał przez otwarte okno . Wszelkie zło rozproszyło się.

* * *
Przypominam sobie, że pewnego pochmurnego poranka nagle miałam już dość bycia służącą i słuchania. Właśnie w tej chwili, przez otwarte drzwi ujrzałam pięknego chłopca, o wiele ładniejszego od mego Pana. (cdn)

środa, 14 września 2011

"Byłam niewzruszona" - Zła służąca (11)

Pewnej niedzieli około pół do dwunastej byłam zajęta obiadem. Ponieważ było gorąco, przygotowywałam sałatę i owoce.

Usłyszałam, że ktoś nieśmiało puka do drzwi. Jakiś stary człowiek, o twarzy porytej zmarszczkami, prosił o rozmowę z drwalem.

Poczułam, że ma mu coś ważnego do powiedzenia, że to się przeciągnie, że mój plan ulegnie zmianie, a przede wszystkim, że ten człowiek zagarnie dla siebie mego Pana.

Odpowiedziałam, że drwal jest zbyt zmęczony, by kogokolwiek przyjąć. Przybyszowi wydłużyła się mina, lecz byłam niewzruszona.

Starzec już kierował się w stronę drzwi, pociągając nogami, gdy poczułam, że coś przeszywa mi plecy.

Odwróciłam się i zobaczyłam, oczy mego Pana, rzucające we mnie jak gradem, niebłaganym światłem, które smagało mi twarz.

"Witam pana" - powiedział. Usiedli. Drwal posłał mnie po świeże piwo. Odeszłam bez skargi i szybko wróciłam. (cdn)

wtorek, 13 września 2011

"...zagraża niebezpieczeństwo" - Zła służąca (10)

I znów byłam jak osłupiała. Usiadłam na ławeczce obok jego łóżka, mając wrażenie, że to sen. Dorzucił jeszcze wyjaśnienie, którego już się nie domagałam:"Poszedłem do lasu - powiedział - i zobaczyłem, że drży i jest niespokojny, bo widział wielki czarny samochód, którego wygląd wzbudzał lęk, jadący w kierunku miasta.
Nagle poczułem, że mojej służącej zagraża niebezpieczeństwo. Zacząłem biec. Serce biło mi jak szalone."

Zamilkł. Pomyślałam, że naprawdę jest szalony, szalony, szalony, aby do tego stopnia troszczyć się o nędzne stworzenie, które nic nie znaczy, zawadza tylko i narzeka.

Wydawało mi się, jakby pokój, w którym byliśmy, rozsadzała Miłość. (cdn)

poniedziałek, 12 września 2011

"Trzeba było odwagi..." - Zła służąca (9)

"Zbierałam po kolei każdy kwiat. Wydawało mi się, jakby me serce krwawiło! "Och! Panie, czyż więc zawsze trzeba mi prosić Cię o wybaczenie?"

Zwlekałam z otwarciem drzwi; trzeba było odwagi, by wrócić; zobaczyłam mojego Pana z roześmianymi jasno-niebieskimi oczami, pełnego radości.

Gdy ułożyłam bukiet w wazonie, jego twarz rozjaśniła się. Nie wiedziałam za bardzo, co powiedzieć. Ale niespodzianka dopiero na mnie czekała.

Postawiłam kwiaty na stole obok niego i odwracając się zauważyłam, że bandaże zniknęły a po ranach nie zostało śladu. "Och!" - powiedziałam.

Mój Pan, spuszczając wzrok opowiedział, jak widział mnie rozmawiającą z sąsiadką, i w chwili, gdy upuściłam kwiaty, poczuł, że jest uzdrowiony. "Ponieważ w tej chwili bardzo mnie miłowałaś" - szepnął." (cdn)

niedziela, 11 września 2011

"Z bukietem margerytek i cynii... " - Zła służąca (8)

"Krzyczałam tak gwałtownie, że zemdlał. Niezręcznie otarłam mu twarz wodą kolońską, a gdy się ocknął, zostawiłam go w spokoju, mówiąc, że wieczorem poprawię mu opatrunek. Przy tym wciąż prawiłam mu kazanie, lecz już spokojniej nie potrafiąc z tego zrezygnować.

Niemniej poszłam do ogrodu poszukać kwiatów, by postawić mu je przy łóżku. Gdy wracałam z bukietem margerytek i cynii, sąsiadka zawołała:"Ale się tobie udało! Czarny samochód przejechałby ciebie, gdyby cię drwal nie popchnął! Ale za to on sam został poturbowany!"

Mój bukiet rozsypał się na ziemię." (cdn)

sobota, 10 września 2011

"Z trwogą patrzyłam" - Zła służąca (7)

Pewnego dnia ktoś popchnął mnie na ulicy tak mocno, że upadłam, tracąc równowagę. Wzruszyłam ramionami, nie patrząc nawet na zuchwalca. Wielki czarny samochód w tej samej chwili przejechał tuz za mną, prawie o mnie ocierając.

Zaledwie wróciłam do domu, gdy przyniesiono mego Pana pokrytego bandażami. Gdy zobaczyłam go w tym stanie, serce zamarło mi w piersi. Z trwogą patrzyłam na jego zamknięte oczy.

"Panie" - powiedziałam. Uśmiechnął się. Widząc, że żyje, wpadłam w gniew na myśl, że przez swe egoistyczne roztargnienie mógł mi wykręcić numer, opuszczając mnie na zawsze.

Krzyknęłam:"Czy musisz chodzić do miasta, ty, człowiek lasu, który nie umie nawet przejść przez ulicę! To ja jestem od robienia zakupów. Zajmij się więc swoimi drzewami!" (cdn)

piątek, 9 września 2011

"Ta piękna suknia" - Zła służąca (6)

"Natychmiast po jego odejściu pobiegłam do ogrodu, ale cały był już przekopany. Wieczorem zobaczyłam, że w mojej szafie wisi dokładnie ta piękna suknia, o której od dawna myślałam. Ale straciła dla mnie cały urok, bo odkryłam, że moją najpiękniejszą suknią jest Miłość mojego Pana."

czwartek, 8 września 2011

"Nic nie czułem... " - Zła służąca (5)

"Powrócił około południa, zmęczony, trochę blady, z oczami nabiegłymi krwią. Dokładnie umył sobie ręce i, uśmiechając się do mnie, usiadł do stołu. Odpowiedziałam miłym uśmiechem hipokryty i zobaczyłam, że jego twarz się rozjaśnia. Wtedy coś we mnie w środku zabolało.

Mimo to podałam mu pieczeń, wyglądającą , jak kawałek węgla, tak, że nawet sama jej nie dotknęłam. Zjadł wszystko bez skrzywienia. Pure bez soli również przeszło gładko.

Nie mogąc dłużej wytrzymać, krzyknęłam:"Powiedz mi, że ten obiad jest okropny! Powiedz mi to!" - "Ależ... nic nie czułem... myślałem o tym, że wyglądasz na nieszczęśliwą." - "Celowo zrobiłam Ci tak zły obiad!" - "A ponieważ mnie kochasz, cierpisz z tego powodu bardziej, niż ja" - powiedział mi ze śmiechem.

"Jesteś rozbrajający!"
I już jestem na ziemi, z głową na jego kolanach. Pieści moje włosy. Szepczę, że przekopię ogród. (cdn)

środa, 7 września 2011

"Chciałam zmusić..." - Zła służąca (4)

Mój Pan poprosił mnie, bym przekopała ogród. "To jest ciężkie dla kobiety" - odpowiedziałam, wdzięcząc się.
Jestem mocna, i ta praca nie przekracza moich sił, ale bardziej pociągał mnie spacer po mieście, a bardziej jeszcze, choć nie ośmieliłabym się do tego przyznać nawet przed sobą, chciałam zmusić tego przedziwnego człowieka, by mnie prosił, zobaczyć go u moich stóp.

Nie nalegał. Gdy się oddalał, dogoniłam go wściekła i powiedziałam:"Zgadzam się pod warunkiem, że będę dostatecznie wynagrodzona, by kupić nową suknię. Nie obchodzi cię, że wszystkiego mi brakuje!" - dorzuciłam złośliwie. Drwal spojrzał na mnie zdziwiony:"Wiesz dobrze, że zarabiam bardzo mało, tyle tylko, by wystarczyło na jedzenie dla nas" - powiedział i odszedł.

Patrzyłam, jak odchodził nieubłaganie, krok za krokiem, z głową pochyloną do przodu.
Moja wściekłość doszła do szczytu, postanowiłam, że przypalę pieczeń. Szyderczy uśmiech pojawił się na ustach. Rozkoszowałam się widokiem, gdy skrzywi się, biorąc do ust pierwszy kęs. (cdn)

wtorek, 6 września 2011

"Być może..." - Zła służąca (3)

Wszystkim im się wymknęłam. Lecz nie wymknę się ostatniemu. Ostatni, Pan, Jedyny, Ten, który nie przestaje mnie zadziwiać. Jak mówić o Tobie, aby się Tobie nie sprzeniewierzyć, o mój Panie, władcza słodyczy?

Nie narzucasz się mi. Nie schlebiasz mi. Nie umiesz w sposób egoistyczny zwracać się do kobiet. Wobec moich błędów cierpisz i usuwasz się. Gorąco pragniesz ozdobić mnie Twoją Miłością, a nie jak inni, którzy kazali mi jeść groch.

Za bardzo mnie kochasz. Twoja dziwna miłość pogrąża me serce w ciemnościach. Dla Ciebie nie czyszczę mebli, aby były lśniące, przecieram od niechcenia szmatą. Zauważasz to.
Twoja postać jest jakby daleka i nieobecna. Dla Ciebie nie zadaję sobie trudu. A jednak Ty zabrałeś mnie, kiedy już nikt mnie nie chciał.

Drażnisz mnie. Chciałbyś abym była tak doskonała, jaką nie dam rady się stać... jeżeli... Być może... Aby móc zanurzyć się w Twoim uśmiechu. (cdn)

poniedziałek, 5 września 2011

"Szaleńczo pragnęłam raju!" - Zła służąca (2)

Służyłam u wielu Panów. Jaka byłam gorliwa! Ponieważ za każdym razem sądziłam, że żyję w raju. Gdy widziałam, jak wracają, moje oczy się rozjaśniały. Rozpieszczałam ich, a oni odpłacali mi wyniosłością.

Podczas ich nieobecności wszystko wysprzątałam. Gdy powracali, meble błyszczały. Ale oni tego nie widzieli. Przygotowany dla nich bukiet zbywali obojętnością. Czołgałam się u ich stóp prosząc choć o jedno czułe słowo. Odpychali mnie ze wstrętem.

To nie było to, co mi obiecywali na początku, gdy szeptali, aby mnie otumanić, te ropuchy!.

Lecz dokąd mam iść skarżyć na nich? Czyż od pierwszego spojrzenia nie wyczytałam wszystkiego w ich małych, świadczących o mierności oczach? Udawałam, że wierzę, iż mają w sobie raj, tylko dlatego, że szaleńczo pragnęłam raju! (cdn)

niedziela, 4 września 2011

"Skłamałam, że mnie okradziono." - Zła służąca (1)

Skłamałam, że mnie okradziono. Udawałam, byłam brudna. Wyrzucono mnie.
Potężne drzwi wychodzące na ulicę zatrzasnęły się, wydając straszliwy dźwięk.

Co za nieszczęście być samą na zewnątrz! Och! umrzeć! Moje długie tłuste włosy zwisały.
Co robić? Z głodu i pragnienia wyciągałam ręce w pustkę przede mną.

Człowiek, który przechodził, nic prawie nie powiedział, tylko mi towarzyszył.
Jestem teraz jego służącą. Czasami mam dobrą wolę.

Najczęściej jednak idę do chłopców z ulicy. Nie słyszę, gdy w południe wybija godzina posiłku.
Gdy spóźniona otwieram drzwi, widzę, że mój Pan je sam. Patrzy na mnie i uśmiecha się do mnie wręcz nieśmiało. Wstyd mi.

Gderam, rzucając spojrzenie na jego potężne stwardniałe ręce drwala. Ile kłopotu musiały im sprawić delikatne naczynia kuchenne! Ta myśl sprawia mi ból. Szukam i z łatwością znajduję ślady ich niezręczności.
W tej chwili płyną mi łzy. Wtedy On wstaje, oczyszcza swój nóż, chowa do pochwy i, zbliżając się do mnie, kładzie mi rękę na głowie. Trwa to kilka sekund. Potem wychodzi.

Następnego dnia robię to samo. Oto jaka jestem.
A On nazajutrz przeszywa me serce głębiej jeszcze słodszym uśmiechem. Taki właśnie jest.

Mam dosyć tej służby. Gdyby chociaż mój Pan rozgniewał się, wymierzył mi mocne cięgi! Szydziłabym wtedy i, mszcząc się, z radością czyniłabym wciąż to samo.

Zadowala się tym, że uśmiecha się do mnie uśmiechem, jakiego nigdy u nikogo nie widziałam, a którego słodycz przeszywa jak najostrzejszy miecz.

Jeżeli nie zdecyduje się służyć porządnie, uśmiech ten z pewnością mnie zabije. (cdn)