niedziela, 31 lipca 2011

Cz.2; 11. Ono ciągle czegoś chce - pragnienia zranionego ciała

11. Ono ciągle czegoś chce - pragnienia zranionego ciała

Zranione, krwawiące, ciepłe ciało zaczyna zauważać w sobie wiele odkrywających się pragnień. Jest ich bardzo dużo, pojawiają się niespodziewanie i są bardzo różnorodne. Wśród nich najsilniejsze są te, które wiążą się z przyjemnością, i to natychmiastową. Bardzo trudno na tym etapie walczyć z pokusami, gdyż obiekt pokusy jawi się zranionemu ciało jako absolutna konieczność. Zranione ciało odkrywa, że samo w sobie jest tak wypełnione tymi pragnieniami, że gdyby nie było nic innego (tzn. duchowości), to jego życie opierałoby się tylko na dwóch zasadach: przyjemne równa się dobre, a nieprzyjemne równa się złe.
Wiele zranionych i odkrytych ciał, nie mogąc znaleźć duchowych punktów odniesienia, pielęgnuje i przedłuża w nieskończoność powyższy schemat, który jest schematem małego dziecka.
W dorosłym życiu, w stosunku do obowiązków, w relacjach widać bardzo wyraźnie, że zranione ciało - zachwycone własnymi pragnieniami i możliwością ich spełnienia - nie potrafi się opanować. Powód nie tkwi w złej woli, tylko w braku punktu odniesienia.
Zranione ciało chce ten etap zatrzymać, z jednej strony dlatego że przyjemności jawią się zawsze jako coś dobrego, z drugiej strony dlatego że poza nimi zranione ciało czuje pustkę i ciemność.

Maryja obecna przy każdym zranionym ciele jako osoba dojrzała, matka, nalega jednak, by iść dalej, podnieść wzrok i zgadzać się na znoszenie niezaspokojonych pragnień. Ona wie, że jeśli ciało żyje według swoich pragnień - gnije, a Ona chce go doprowadzić do życia. Maryja uczy, że ciało nie jest dane dla siebie samego, nawet gdy jest nękane wielkimi pragnieniami. Maryja przewodniczy w pielgrzymce, Ona wciąż "idzie" i chciałaby, aby ciało nie zatrzymywało się na tym, czego tak pragnie, lecz aby szło wciąż dalej.

Jeśli zranione ciało przez dłuższy czas nie zgadza się na opuszczenie tego etapu, chce wciąż poddawać się pragnieniom przyjemności, zaczyna naprawdę czuć, że gnije za życia. Czuje, że spotyka go śmierć, która nie jest początkiem jakiegoś nowego życia, lecz jego zatrzymaniem, zablokowaniem. Gdy zranione ciało próbuje choć trochę znosić niezaspokojone pragnienia, pojawia się natomiast bolesny skurcz, pieczenie, męka. Zranione ciało na razie nie rozumie, że odrzucając przyjemność, nie może natychmiast odczuwać radości z tego, że z niej zrezygnowało. Przeciwnie - odczuwa bunt, złość i gniew, a nawet lęk.
Maryja - zaślubiona Duchowi Świętemu - powoli prowadzi zranione ciało dalej, prosi Ducha Świętego, aby wszystko odnawiał i otwierał nowe horyzonty myślenia zranionego ciała, których ono jeszcze nie zna. Maryja wie, że tylko Duch Święty pozwala zranionemu ciału zacząć szybko i łatwo wybierać to, co nieprzyjemne zamiast tego, co przyjemne. Zranione ciało zamknięte na Ducha, otoczone tylko własnymi pragnieniami i tylko ich słuchające nigdy samo z siebie nie jest w stanie wyjść z tego zaklętego kręgu. Będzie żyło, gnijąc. Jezus mówił, że ziarno tylko wtedy, gdy obumrze, przynosi owoc, natomiast jak nie chce obumrzeć, pozostaje samo i gnije.
Wybierając drogę przekraczania samego siebie, nie-słuchania-tylko-siebie, zranione ciało często na początku jest zdezorientowane, bo spodziewana gratyfikacja z powodu rezygnowania z niektórych przyjemności nie przychodzi. To znak, że wciąż jednak tkwi w sobie samym.
Narcyzm współczesnej kultury ma wielki udział w trzymaniu wielu zranionych ciał w niewoli własnej cielesności. Współczesna kultura nie pyta "gdzie można znaleźć szczęście", lecz "jak się czujesz?".

Ciało zapatrzone tylko w siebie skazuje się właśnie na taką niewolę. Maryja nieustannie, z wielką delikatnością i nie ustępliwie będzie chciała pomóc zranionemu ciału nieco wyjrzeć poza siebie. Gdy jest ono zdezorientowane brakiem gratyfikacji ("Skoro dobrze wybrałem, dlaczego nie odczuwam przyjemności?"), Maryja wspiera, wskazując Osobę Jezusa i Jego słowa, w których On tę mękę zapowiada i wyjaśnia. Być może zranione ciało jeszcze nie wie, że to właśnie Jezus wyłoni się za chwilę jako Ten, który prowadzi ciało do wolności. On wzejdzie jak słońce po nocy. (cdn)
Ks. Adam Rybicki "Uzdrowienie przez Maryję", Kraków, wyd. "M", 2004, s. 70-72.

ciąg dalszy - kliknij tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz