sobota, 30 lipca 2011

Cz.2; 10. Walka zranionego ciała - Ukryj ranę i walcz!

Część 2. Przebudzenie zranionego ciała
10. Walka zranionego ciała - Ukryj ranę i walcz!

Zranione ciało po otwarciu się jest podobne do kogoś, kto jest chory i musi walczyć o własne życie, zdrowie i szczęście. Dotyczy to każdego alkoholika, każdego narkomana, każdego grzesznika. Oprócz zgody na to, czego nie można zmienić, zranione ciało musi rzucić się do walki o to, co można i trzeba zmienić. To nie jest walka z kimś, lecz walka o kogoś. Zranione ciało otrzymało rany niezasłużenie, podstępnie, w nocy, w całkowitej samotności i bez pytania o zgodę. Ktoś przyszedł, gdy ono spało, i ugodził ciało dziecka tak, że gdyby dziecko wiedziało, co się dzieje, umarłoby z bólu. Dlatego rana została ukryta. Wokół niej powstał bunkier, tysiące osłon i masek, aby zranione ciało mogło to przeżyć, przetrwać. Potem następowało ich kruszenie i opadanie. Miłość Boża chce pokazać zranionemu ciału jego własne rany i z delikatnością je opatrywać, posyłając Maryję i Jej przyjaciół (w dawnym języku: sługi [Wydaje się, że udręczony świat potrzebuje przyjaciół Maryi (jak św. M. Kolbe), którzy objawialiby macierzyńskie oblicze Kościoła, a przy tym macierzyńską miłość Boga.]).
Obecność Maryi zapowiada nie tylko odkrycie Jej macierzyństwa wobec ludzi, ale także macierzyńskiej miłości Boga do człowieka oraz macierzyńskiego charakteru Kościoła. Jednoczesne odkrycie macierzyństwa Boga, Maryi i Kościoła jest osobistym doświadczeniem duchowym wielu osób na przestrzeni wieków. Tak o tym pisze chiński adwokat, filozof i tłumacz Biblii na język chiński, John Ching hsiung-Wu: "Przez całe życie szukałem Matki i wreszcie znalazłem ją w Kościele katolickim, i to w potrójnym sensie. Bóg jest moją Matką, Kościół jest moją Matką i Najświętsza Panna jest moją Matką; a wszystkie te trzy Matki połączyły się w jedno Macierzyństwo, w którym jestem, żyję i poruszam się". "Dopóki tego nie odkryjesz, dopóki nie zdobędziesz się na opowiedzenie Jej o swoich dziecinnych niekonsekwencjach, dopóty Ona będzie cię uważała za nieśmiałego i zatroskana będzie o twoją przyszłość. Powie: «Co się dzieje z moim małym? Kiedy mnie ujrzy, wstydzi się i zachowuje sztywno, co go tak we mnie onieśmiela?»".

Jednak życie biegnie dalej, nie wolno się za długo zatrzymywać nad kołyską, bo zranione ciało dojrzewa do samodzielnego kroczenia. Maryja czuwa i opatruje wszystko, dba o każde bolące miejsce. Przygotowuje zranione ciało do walk, które będzie musiało stoczyć, idąc do świata. Maryja chce opatrywać i leczyć zranione ciało, jednak przed światem ranę trzeba ukrywać, także dlatego, aby ktoś na nią nie napluł lub z rozmysłem nie uderzył. A zresztą, nikomu nie jest ta wiedza potrzebna.

Tak więc, aby dobrze walczyć, najpierw trzeba umieć ranę ukryć. To już nie jest nic złego, gdy się wie, że się ją ma i dlaczego się ją ma. Gdy w filmie Gladiator bezprawny następca tronu ma przystąpić do walki z tym, kto mu zagraża - Maximusem, przychodzi najpierw do niego i rani go, aby osłabić jego siły. Następnie mówi sługom, aby zakryli ranę. Za chwilę na arenę wchodzi dwóch wojowników, spośród których jeden jest pełen nienawiści, a drugi podstępnie zraniony. Jednak nikt o tym nie wie, ludzie może nawet podziwiają siłę i waleczność Maximusa, lecz tylko nieliczni dojrzą pojawiający się grymas bólu.

Zranione ciało powoli zaczyna rozumieć, że musi nie tylko walczyć, mając podstępnie zadaną ranę, ale że trzeba jeszcze ją ukrywać. Ma o niej wiedzieć tylko ono samo i ten, któremu ono zechce powiedzieć, kto nie dotknie jej niedelikatnie, nie wyśmieje i nigdy, przenigdy w nią nie uderzy. Tutaj lekarstwem jest obecność Maryi - matki, która jest mądra (Stolica Mądrości), uduchowiona (Róża Duchowna) oraz zna sens i cel całej drogi (Wniebowzięta, czyli przeszła już wszystko). To właśnie Maryja chce, aby nie popadać w zniechęcenie i apatię, lecz walczyć. Ona zatrzymuje się przy każdym zranionym ciele, gdy ono jest znużone i już nie może walczyć. Czeka, opatruje rany i po jakimś czasie prowadzi dalej. To właśnie Ona, Niewiasta Mężna, nie dopuszcza do postawy: "Mam ranę, więc niech ktoś walczy za mnie". Ma być właśnie odwrotnie - zranionych, wulnerabilnych (podatnych na zranienie jak owce) wysyła się na arenę, do walki z bardzo dzikimi zwierzętami ("między wilki") i bardzo okrutnymi wrogami.

Maryja zagrzewa do tej walki o samego siebie, pokazuje już osiągnięte zwycięstwa, bo przecież zranione ciało ogólnie ich nie widzi, a nawet im zaprzecza. Maryja jest wytrwała, chociaż zranione ciało często traci cierpliwość do siebie samego. Możemy tu przytaczać różne "militarne" określenia Maryi, można także zajrzeć do dwunastego rozdziału Apokalipsy, gdzie życie jest walką, w której Niewiasta uczestniczy. Chodzi o walkę duchową, walkę bardzo ciężką, odbywającą się z ukrytą raną, której publiczność nie widzi i nawet się nie domyśla.

Ks. Adam Rybicki "Uzdrowienie przez Maryję", Kraków, wyd. "M", 2004, s. 68-70

ciąg dalszy - kliknij tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz