środa, 27 lipca 2011

Cz.2; 7. Wstyd zranionego ciała i piękno Maryi (c.d.)

Część 2. Przebudzenie zranionego ciała
7. Wstyd zranionego ciała i piękno Maryi (c.d.)

W tym miejscu dotkniemy tematu piękna Maryi. Chodzi jednak nie tylko o piękno nadprzyrodzone, lecz o piękno Jej ciała, piękno kobiece. Biskup Antonio Bello w jednej ze swych książek o Maryi próbuje wyjaśniać, dlaczego teologia milczy na temat piękna ciała Maryi [Teologia na razie, jak się wydaje, powierzyła sprawę fizycznego piękna Maryi tylko poetom i wizjonerom. Nadchodzi jednak czas, w którym poezja i doświadczenie duchowe stają się także źródłem (locus theologicus), z którego będzie można czerpać.]: "Może czyni to z przyzwoitości. Może płaci za to, że zużyła już wszelkie możliwości na spekulacjach na temat Jej nadprzyrodzonego uroku. Może dzieje się tak dlatego, że jest dłużniczką nieprzezwyciężonej jeszcze nieufności dotyczącej zbawczej funkcji ciała; że martwi się, aby nie pomniejszyć Maryjnego czaru do naturalistycznych wymiarów ( ... )".

Bardzo ważne jest podkreślanie zewnętrznego piękna Maryi co najmniej z dwóch powodów. Gdy stwierdzimy, że Maryja była piękną kobietą, to może sprowokować pytanie: dlaczego jest taka piękna? Właśnie takie pytanie otrzymała Maryja w czasie jednego z objawień. Miała odpowiedzieć: "Jestem piękna, ponieważ kocham. Jeśli chcecie być piękni, kochajcie! Nie ma na ziemi nikogo, kto nie chciałby być piękny". Pierwszy powód jest więc taki, że zauważanie zewnętrznego piękna Maryi prowadzi nas do umacniania pewności, że jesteśmy przez Nią kochani oraz do odkrycia, jaka jest istota każdej ludzkiej urody.

Drugi powód: mówienie o ludzkim, kobiecym pięknie Maryi ma dawać cierpiącemu ciału zwyczajną ludzką radość przebywania z "Najpiękniejszą Kobietą". Gdy ktoś jest w szpitalu, oczywiście najbardziej potrzebuje troskliwej i fachowej pomocy. Jednak ważne jest także to, żeby osoba pomagająca była uprzejma i czuła, czysta i piękna, po prostu bardzo zadbana. W pewien sposób wzmacnia to pewność, że skoro potrafi zadbać o siebie, potrafi także zadbać o tych, którzy są jej powierzeni.

Piękno Maryi nie jest przygniatające. Ona bardziej leczy, niż wzmaga ludzkie zawstydzenie. Ta piękna kobieta jest przecież bardziej matką niż królową (powiedzenie św. Teresy od Dzieciątka Jezus). Mieć piękną matkę to całkiem coś innego niż być przytłoczonym splendorem królowej.

Zacytujmy jeszcze raz biskupa A. Bello, który odnosi do Maryi nawet słowo "elegancka":"Tekst łaciński mówi: Electa ut sol. Electa znaczy: elegancka. Słowa te mają ten sam rdzeń. Elegancka jak słońce! Nie ma takiego człowieka, który nie dostrzegłby, że wobec tej elegancji kreacje stworzone przez najlepszych projektantów mody wydają się zaledwie mierne. (...) Być może w zaciszu domowym, gdzie rozkwitają czułe zdrobnienia, Jezus zabawiał się określaniem swojej Matki nazwami pachnących roślin. Później zrobił to również Kościół nazywając Ją Róża Jerycha, Konwalią Majową, Cedrem Libanu, Palmą Kadeszu ... Można przypuszczać, że Jezus właśnie Ją miał na myśli, kiedy pewnego dnia mówił do tłumów: Przypatrzcie się liliom na polu ( ... ) Powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich (Łk 12,27)".

Jezus zatem wzrastał przy kobiecie pięknej i eleganckiej i ta elegancja była mu bardzo potrzebna, bo tak umacniała się Jego ludzka wrażliwość na każdy rodzaj piękna w świecie. Każde zranione ciało potrzebuje więc, szczególnie na początku otwarcia i nowego życia, mieć przy sobie Tę piękną kobietę, właśnie bardziej piękną matkę niż olśniewającą królową. To będzie pozwalało i uczyło pozbywać się niepotrzebnych skorup brzydoty, wulgarności i cynizmu, a całym sobą skierować się ku poszukiwaniu piękna, wszędzie, gdzie można je znaleźć.

Wracając do tematu poczucia zawstydzenia samym sobą - może ono być tak wielkie i głębokie, że zaczyna mu towarzyszyć "chęć ukrycia się", a nawet "zniknięcia". Być może właśnie tu odnajdujemy źródło wszelkich tendencji autodestrukcyjnych, obecnych we współczesnej kulturze.

Maryja nas szuka i proponuje drogę uzdrowienia przez odsunięcie ludzkich ocen i przypomnienie sobie, że "od łona matki każdy jest wybrany i poświęcony (Gal 1, 15)". Mamy się nie wstydzić siebie nie dlatego, że jesteśmy tacy czy inni, ale dlatego, że chciał nas Bóg, że jesteśmy Jego dziećmi. Ciekawe jest to, że w interpretacjach pierwszej nowotestamentalnej (choć niebezpośredniej) wzmianki o Maryi zauważa się bardzo silną więź między tym, że Jezus "został zrodzony z Niewiasty", a tym, że "staliśmy się dziećmi Bożymi" (Gal 4,4-5). To pierwsze jest niejako warunkiem tego drugiego - Maryja pojawia się więc jako Ta, która stoi na straży fundamentu naszego życia: jesteś zawsze dzieckiem Bożym, niezależnie, czego się w sobie wstydzisz, dlatego że najprawdziwszy Syn Boży urodził się z Niewiasty. Zranione ciało ma taką samą naturę jak On (oprócz grzechu), więc Maryja chce, aby się jej nie wstydziło. Ta właśnie natura została pokochana i przez Dobrego Pasterza wzięta na ramiona jak zraniona mała owieczka.

Maryja pragnie więc bardzo, aby to wszystko, co wycierpiała, nie poszło na marne, lecz aby zawstydzeni i "nieżyjący" ludzie zaczęli żyć już jako synowie i córki Jej Boga, jak Jezus. Maryja patrzyła na rodzącego się Jezusa tak, jak teraz patrzy na każdego rodzącego się na nowo - z Ducha. Św. Paweł, podkreślając, że Jezus urodził się z Niewiasty, chciał zaakcentować to, że Jezus stał się prawdziwym człowiekiem. A stał się prawdziwym człowiekiem, abyśmy my mogli mieć udział w Jego bóstwie. Każde zranione i przyjęte przez Maryję ciało staje się coraz bardziej ludzkie, a więc to Ona przyczyniła się kiedyś i przyczynia się teraz do zrodzenia synów Bożych nie z żądzy ciała ani z krwi, lecz z Ducha.

Zranione, zatapiane negatywnymi uczuciami i "brzydotą" ciało zostaje więc uratowane przez nachylającą się nad nim piękną Maryję, Jej uśmiech i elegancję. Zanim poczuje wezwanie do współtworzenia z Nią pięknego, nowego świata, musi najpierw zapłonąć w nim zachwyt i pragnienie bycia pięknym jak Ona.

Jaka jest jeszcze inna podstawa piękna Maryi? Maryja jest piękna, bo widzi piękno i mówi o nim, w przeciwieństwie do ludzi, którzy szczycą się, że widzą brzydotę i mówią o niej. To jest dobra nowina dla każdego zranionego ciała, które myśli o sobie: "Jestem złe i brzydkie". Ma obok siebie kobietę elegancką, która powie mu, że to nieprawda, i szybko dostrzeże w nim to, co najlepsze. Pomoże jemu samemu zobaczyć, ile piękna udzielił mu Ojciec, a także nauczy go pięknych zachowań. Biskup A. Bello modlił się tak: "Święta Maryjo, Kobieto elegancka, wyzwól nas od naszego wewnętrznego, nieokrzesanego ducha, który wiele razy wybucha przemocą wobec bliźniego - pomimo wykwintnych strojów, które nosimy na zewnątrz. Jakże dalecy jesteśmy od Twej elegancji duchowej! Ubieramy się w stroje Trussardiego, ale nasze gesty pozostają nieeleganckie. Rozprowadzamy na skórze zapachy Chanel, ale nasze oblicze skrapiane jest potem nieszczerości". Zranione ciało w poczuciu własnej wewnętrznej brzydoty mnoży formy urody zewnętrznej aż do absurdu. Maryja - kobieta piękna - chce zranionemu ciału przywrócić jak najgłębsze poczucie własnego piękna, a przez to poprowadzić go do poszukiwania prostych i zawsze trafnych form dbałości o wygląd.
Ks. Adam Rybicki "Uzdrowienie przez Maryję", Kraków, wyd. "M", 2004, s.59-63.

ciąg dalszy - kliknij tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz