wtorek, 20 grudnia 2011

"Jej postawa to wyzwanie" (11)


Słońce

Stanisława Leszczyńska zmarła 11 marca 1974 roku na nowotwór jelit. Może to był skutek przeżytego w obozie duru brzusznego.
"Gdy chorowała, zadzwoniłem do doktora Stefanowskiego, chirurga, o poradę" wspomina pan Bronisław. "Był po zapaleniu płuc, mówił, że rodzina go nie puści do chorej. Powiedziałem, że nie może ratować życia mamy kosztem swojego. A on na to, abym poczekał. Doktor miał osiemdziesiąt lat, mieszkał daleko, był marzec, mróz. Za kilkanaście sekund podszedł do słuchawki i mówi "Kolego, przyjeżdżajcie natychmiast, rodzina kazała jechać". Doktor doradził ścisłą skąpą dietę. Gdy z nim wychodziłem od mamy, mama spytała, czy jej kupię ciastko. Tu dramat, a ona żartuje".

Na pogrzebie były tysiące ludzi, także oświęcimianki, uratowane dzieci, znajomi Żydzi i ogromna ilość kwiatów. Rano padał deszcz, a z chwilą pogrzebu zaświeciło słońce. Nad trumną śpiewały wnuczki, a syn Henryk grał na organach.

Drogowskaz

W czerwcu 1987 roku podczas wizyty w Łodzi papież Jan Paweł II wskazał Stanisławę Leszczyńską jako przykład chrześcijańskiego bohaterstwa. Do dziś wiele osób śle listy do synów pani Leszczyńskiej, opisując spotkania z ich matką, a także dając świadectwa wysłuchanej modlitwy poprzez wstawiennictwo Sługi Bożej. Część z nich trafiła do kurii, część została opublikowana. Do kościoła, do krypty gdzie spoczywa Stanisława Leszczyńska, pielgrzymują położne, matki, które za pośrednictwem zmarłej dziękują Bogu za szczęśliwy poród, dar macierzyństwa. W każdy wtorek odbywa się nabożeństwo w tych intencjach.
"Ludzie wspominają ją jako osobę niezwykle życzliwą i ofiarną" mówi proboszcz rodzinnej parafii Stanisławy Leszczyńskiej. "Nigdy nie spotkałem się z opinią, żeby komuś odmówiła pomocy, porady. Nie patrzyła na pogodę, zmęczenie. Zawsze szła bez słowa. Ona jest drogowskazem. Dziś, gdy brak jest szacunku dla ludzkiego życia, jej postawa to wyzwanie".

Wyjeżdżając z miasta, które nie leży nad rzeką, wiedziałam, że dano mi szansę poznania silnej, religijnej kobiety, która wbrew wszystkiemu, ale nie sobie i Bogu, walczyła o życie. W swoim heroizmie okazała się być skromną, wrażliwą kobietą w każdym calu, która mimo powagi tego, co robiła była pogodna. To dzięki niej poznałam też część niej samej, jej synów, którzy tak jak ona są świadectwem głębokiej wiary w Boga, który jawił się jako miłość także w obozie śmierci.
Na koniec spotkania zagrano "Dumkę wigilijną". Szkoda, że nie można opisać muzyki.

Memento

Raport położnej kończy się takimi słowami:
"Jeżeli w mej Ojczyźnie - mimo smutnego z czasów wojny doświadczenia - miałyby dojrzewać tendencje skierowane przeciw życiu, to wierzę w głos wszystkich położnych, wszystkich uczciwych matek i ojców, wszystkich uczciwych obywateli, w obronie życia i praw dziecka. W obozie koncentracyjnym wszystkie dzieci - wbrew wszelkim przewidywaniom - rodziły się żywe, śliczne i tłuściutkie. Natura przeciwstawiając się nienawiści, walczyła o swoje prawa uparcie, niezłomnymi rezerwami żywotności. Natura jest nauczycielką położnej. Razem z nią walczy o życie i razem z nią propaguje najpiękniejszą rzecz na świecie - uśmiech dziecka".

"Jak otrzymałem dyplom, mama dała mi trochę pieniędzy, bym kupił sobie instrument, który przepadł w czasie wojny" kończy pan Bronisław. "Przygotowała wspaniały posiłek i powiedziała: "Wierzę, że nie dokonasz żadnego zabiegu. Bo wtedy musiałbyś przestać uważać się za mojego syna".

* W 1992 r. został rozpoczęty proces beatyfikacyjny bohaterskiej położnej Stanisławy Leszczyńskiej.

"Stanisława Leszczyńska"
Krystyna Zambrzycka (Oświęcim – Numer P.64.160)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz