piątek, 16 grudnia 2011

"I to Dzieciątko było z nią w Oświęcimiu..." (9)

Wdzięczność

Pewien redaktor po "Oratorium oświęcimskim" - utworze literacko - muzycznym, który powstał na cześć pani Stanisławy - podszedł do niej i powiedział, że współczuje jej tego, że była w Oświęcimiu. Leszczyńska odpowiedziała, że nie trzeba, bo ona dziękuje Bogu za to, że mogła tam być.
"Mama wyszła z Oświęcimia nie jako bohaterka" mówi pan Bronisław. "Ona spełniła swój obowiązek. Była doradczynią, przywódczynią, słuchano jej. Ludzie się załamywali, a mama organizowała nabożeństwa. Także Żydówki przychodziły się modlić. Więźniarka Henia na znalezionym kartoniku narysowała Matkę Bożą Niepokalaną. I tak, w tajemnicy rozsiewano iskierki nadziei, otuchy.
Matka Teresa z Kalkuty powiedziała, że świętość polega na wypełnianiu swoich obowiązków. Mama to czyniła. Jej życie dowodzi, że nie ma takich warunków, w których można zmusić kogoś do zabicia dziecka, nawet w obozie śmierci.
Gdy mama spotkała się po latach w Warszawie z dziećmi, które przyjęła na świat w obozie, to powiedziała, że to był jeden z najszczęśliwszych dni w jej życiu. Jak mnie proszą, bym mówił o mamie, to traktuję jej postać jako pretekst, by mówić o dramacie dziecka. Mama zawsze była przeciw aborcji. Broniła bezbronnych dzieci".

Anioł dobroci

Kobieta, która znała pani a Leszczyńską jeszcze przed wojną, przysłała list, w którym napisała: "11 sierpnia 1933 urodziła się moja córka Julita, a poród odbierała wtedy Stanisława Leszczyńska. Gdy tylko weszła, przeżegnała się, a potem uczyniła znak krzyża nade mną. Urodzone dziecko wzięła na ręce i nad nim też uczyniła znak krzyża. Po czym powiedziała do mnie: "Ma pani śliczną córkę". Opiekowała się mną po porodzie, udzielała mi potrzebnych rad oraz wskazówek dotyczących karmienia i wychowania dziecka. Ta kobieta o matczynej dobroci, była niezwykle troskliwa i opiekuńcza. Odniosłam wrażenie, jakby anioł dobroci wstąpił do mojego domu, by okazywać pomoc mnie i mojemu dziecku w ważnej dla nas potrzebie. Teraz modlę się o jej rychłą beatyfikację".
"Jak pani widzi ludzie często o niej mówili, "anioł dobroci" - stwierdza pan Henryk. "Mówiła, że jak brała dziecko na ręce, to miała wrażenie, że trzyma dzieciątko Jezus. I to Dzieciątko było z nią w Oświęcimiu i dlatego nic się jej nie mogło stać. Przed taką postawą nawet diabeł pierzcha".

"Stanisława Leszczyńska"
Krystyna Zambrzycka (Oświęcim – Numer P.64.160)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz