środa, 1 lutego 2012

"Bóg chce , byśmy szli ku Niemu drogą synostwa" - "Opowieści pielgrzyma"(17)

Żal mi go było, gdy tego słuchałem. Pomyślałem też sobie: Mówią, że to tylko uczeni i mądrzy bywają wolnomyślicielami i w nic nie wierzą, a oto i nasza brać, prości chłopi, jakie to bezbożne ma pomysły! Pewnie świat ciemności do każdego ma dozwolony dostęp, a na zwykłych ludzi jeszcze łatwiej mu napadać. Ze wszystkich sił trzeba nabierać mądrości i umacniać się Słowem Bożym przeciw wrogom duszy.
I żeby choć trochę pomóc i podtrzymać wiarę tego brata, wyjąłem z torby Dobrotolubije, odnalazłem sto dziewiąty rozdział wielebnego Hezychiasza[18], przeczytałem i zacząłem mu objaśniać, że powstrzymywanie się od grzechów ze strachu przed piekielnymi mękami jest daremne i bezowocne, dusza nie wyzwoli się od grzechów popełnianych w myślach inaczej niż chroniąc umysł i zachowując czystość serca. Wszystko to zaś można posiąść dzięki modlitwie
wewnętrznej.
I jest jeszcze coś, dodałem. Jeśli ktoś ze strachu przed piekielnymi mękami albo nawet z pragnienia królestwa niebieskiego zaczyna spełniać uczynki, które miałyby go zbawić, to święci ojcowie nazywają to dziełem najemnika. Mówią oni, że lęk przed męką jest drogą niewolnika, a pragnienie nagrody w Królestwie - drogą najemnika. A Bóg chce przecież, byśmy szli ku Niemu
drogą synostwa, to znaczy, byśmy z miłości i gorliwości ku Niemu żyli godnie i rozkoszowali się zbawczym z Mim zjednoczeniem w duszy i sercu.
Ile byś się nie namęczył, choćbyś nie wiem jak utrudził swe ciało i dokonał, jakich chcesz czynów, to jeśli nie będziesz wciąż miał Boga w myślach, a nieustannej Jezusowej modlitwy w sercu, nigdy nie uspokoisz twych myśli, a do grzechu będziesz skłonny zawsze, nawet przy najmniejszej okazji.

Bierz się, bracie, za nieustanną modlitwę Jezusową. Przecież na tym odludziu możesz się nią zająć bez przeszkód, na owoce długo nic będziesz czekał. Przestaną nachodzić cię bezbożne myśli. Przyjdzie wiara i miłość do Jezusa Chrystusa, dowiesz się, jak zmartwychwstaną umarli, a Sąd Ostateczny ukaże ci się takim, jakim będzie.
Dzięki modlitwie poczujesz się w twym sercu tak lekki i radosny, że zdziwisz się i nie będziesz już się nudzić i zadręczać tym twoim dotychczasowym, mającym ci przynieść zbawienie, sposobem życia.
Potem, jak tylko mogłem, wyjaśniłem mu, jak rozpocząć i prowadzić nieustanną modlitwę Jezusową, jak nakazuje ją Słowo Boże i pouczają święci ojcowie.

Wyglądało na to, że się godzi, trochę też się uspokoił. Po tym wszystkim rozstałem się z nim, zamykając się we wskazanej przezeń starej ziemiance.
Mój Boże, jakąż odczułem radość, spokój i zachwyt, przekraczając progi tej pieczary albo jeszcze lepiej - mogiły. Wydała mi się królewskim pałacem, pełnym wszelakich rozkoszy i radości. Ze łzami radości dziękowałem Bogu i myślałem: oto teraz, w takim spokoju i ciszy, trzeba pilnie zająć się swoimi sprawami i błagać Boga o dar rozumu. Tak to zacząłem najpierw czytać Dobrotolubije, po kolei, od początku do końca, z wielką uwagą.
W niedługim czasie przeczytałem wszystko i zobaczyłem, jak wielka jest w nim zawarta mądrość, świętość i głębia. Ale ponieważ pisano tam o tak licznych i różnych rzeczach, tak różnorodne były
pouczenia świętych ojców, to nie mogłem pojąć i streścić sobie tego wszystkiego, czego chciałbym się dowiedzieć zwłaszcza o modlitwie wewnętrznej, by znaleźć sposób nauczenia się nieustannej, samoczynnej modlitwy serca. A pragnąłem tego bardzo, stosownie do nakazu Bożego danego przez Apostoła: "Starajcie się o większe dary" (1 Kor 12,31), a także: "Ducha nie gaście" (1 Tes 5,19).
Wciąż zatem myślałem, co mam czynić. Rozumu mi nie starcza, zdolności też, wyjaśniać mi nie ma kto - zacznę naprzykrzać się Panu poprzez modlitwę, a nuż Pan jakoś pouczy. Po czym całą dobę nic nie robiłem, tylko oddawałem się nieustannej modlitwie, nie przerywając jej nawet na chwilę. Moje myśli wyciszyły się i zasnąłem. (cdn)

Opowieści Pielgrzyma Część I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz