niedziela, 19 lutego 2012

"...jak ją posiąść, odkryć i poczuć w sercu" - "Opowieści pielgrzyma"(22)

Słysząc to zwróciłem się do nauczyciela, mówiąc - Jeśli ma pan chęć, to pokażę tę książkę, w której jest rzeczywiście znak, a nie jakieś maźnięcie sadzą.
Wyjąłem z torby Dobrotolubije i pokazuję je, mówiąc:
- Dziwię się tej mądrości, jak mogła dusza, która nie posiada przecież ciała, pisać węgielkiem?
Nauczyciel obejrzał znak i powiedział:
- Jest to tajemnica duchów. Wyjaśnię ci ją, posłuchaj. Duchy, gdy pojawiają się w cielesnej postaci żywemu człowiekowi, tworzą sobie ciało z powietrza i świetlistej materii, a kiedy kończy się czas ich pojawienia, oddają to, co wzięły z żywiołów. A ponieważ powietrze jest
sprężyste, ma moc ściskającą i rozprężającą, to dusza, obleczona w nie, może wszystko brać, czynić, pisać.
Ale jaką to masz książkę? Dajże mi, popatrzę!

Otworzył akurat na mowie Symeona Nowego Teologa:
- Och, to pewnie dzieło
teologiczne. Nigdy go nie widziałem...
- Książka ta, ojczulku, prawie cała zawiera pouczenia o wewnętrznej modlitwie serca polegającej na przyzywaniu imienia Jezusa Chrystusa. Wyjaśnione to jest ze wszystkimi szczegółami przez
dwudziestu pięciu świętych ojców.
- Znam modlitwę wewnętrzną - odpowiedział nauczyciel.
Pokłoniłem mu się do nóg i prosiłem, by mi coś o niej powiedział.
- Cóż, w Nowym Testamencie jest napisane, że człowiek i wszelkie stworzenie poddane jest marności nie z własnej woli i całe oczywiście wzdycha, dąży, pragnie wejść do wolności dzieci Bożych (Rz 8,20-21). Owo tajemnicze wzdychanie stworzenia i wrodzone dążenie dusz jest właśnie modlitwą wewnętrzną. Nie trzeba się nam jej uczyć, trwa we wszystkich i we wszystkim!

Ale - zapytałem - jak ją posiąść, odkryć i poczuć w sercu, uświadomić ją sobie i przyjąć swoją wolą,
dojść do tego, by działała w sposób jawny, napełniała słodyczą, oświecała i ratowała?

- Nie pamiętam, by pisano gdzieś o tym w teologicznych traktatach - odpowiedział nauczyciel.
- A tu, tu wszystko jest opisane - wskazałem na książkę.
Nauczyciel wziął ołówek, zanotował nazwę Dobrotolubije i powiedział, że na pewno zamówi tę książkę w Tobolsku i przyjrzy się jej lepiej. Tak rozstaliśmy się.

Powędrowałem dalej, dziękując Bogu za rozmowę z nauczycielem i modląc się za pisarza, by Pan sprawił, że choć raz przeczyta on Dobrotolubije i zrozumie je ku swemu zbawieniu.

Opowieści Pielgrzyma Część I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz