piątek, 13 stycznia 2012

"...prosiłem Boga, by mi w tym dopomógł" - "Opowieści pielgrzyma"(5)

- Byłaby zatem bardziej wzniosła i święta niż sama Biblia? - zapytałem.
- Nie, nie jest bardziej wzniosła i święta niż Biblia, lecz zawiera przystępne objaśnienia tego, co w Biblii zawarte jest w sposób tajemny i niełatwe jest do zrozumienia, bo zbyt wzniosłe dla naszego krótkowzrocznego umysłu. Dam ci tego przykład: słońce jest największym, najjaśniejszym i najwspanialszym ciałem niebieskim, ale nie możesz przecież oglądać go i kontemplować jego wspaniałości bezpośrednio, nie uzbrojonym okiem. Musisz mieć, jak wiadomo, szkło, coś sztucznego, co choć jest miliony razy mniejsze i bledsze od słońca, daje ci możliwość oglądania tego wspaniałego króla świateł, zachwycania się nim i przyjmowania jego ognistych promieni.
Tak Pismo Święte jest jaśniejącym słońcem, a Dobrotolubije - tym niezbędnym szkłem.

Teraz słuchaj, będę czytał, jak nauczyć się nieustannej modlitwy wewnętrznej.
Starzec otworzył Dobrotolubije, znalazł pouczenie św. Symeona Nowego Teologa[10]
i rozpoczął:
"Siądź samotnie i w milczeniu, pochyl głowę, zamknij oczy, oddychaj spokojnie, zaglądaj jakby do serca, sprowadzaj twój umysł, tj. myśl, do jego wnętrza. Wraz z oddechem wypowiadaj słowa: «Panie, Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną»; ustami, cicho albo tylko w umyśle. Wszelkie inne myśli staraj się odpędzać, trwaj w spokoju i cierpliwości, zajmuj się tym jak najczęściej".

Starzec wszystko to mi wyjaśnił, dając przykłady, a potem czytaliśmy jeszcze z Dobrotolubija św. Grzegorza Synaitę[11] i wielebnych Kaliksta i Ignacego[12].
Wszystko, co czytaliśmy, starzec wyjaśniał mi jeszcze swoimi słowami. Z uważnym zachwytem słuchałem tego wszystkiego, chłonąłem pamięcią i starałem się, jak tylko można, szczegółowo zapamiętać. Przesiedzieliśmy tak całą noc i nie kładąc się spać poszliśmy na jutrznię.

Starzec przy pożegnaniu pobłogosławił mnie i powiedział, bym ucząc się modlitwy zachodził do niego ze szczerymi wyznaniami i wynurzeniami, bowiem zajmowanie się sprawami wnętrza bez pomocy nauczyciela jest niewygodne i małe przynosi owoce.

Stojąc potem w cerkwi czułem w sobie gorące pragnienie jak najlepszego nauczenia się nieustannej modlitwy wewnętrznej i prosiłem Boga, by mi w tym dopomógł.
Potem zacząłem myśleć o tym, jak będzie możliwe zachodzić do starca po radę czy też by wyznać mu swe grzechy. Przecież w zajeździe dłużej niż trzy dni nie pozwolą mi mieszkać, a w pobliżu pustelni kwatery nie znajdę... (cdn)

Opowieści Pielgrzyma Część I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz