piątek, 20 stycznia 2012

"...byś lepiej wędrował do nieba" - "Opowieści pielgrzyma"(11)

Wprawdzie w niektórych miejscach książka była niezrozumiała dla mego ograniczonego umysłu, ale skutki modlitwy serca były objaśnieniem tego, czego nie mogłem pojąć. W dodatku widywałem czasem we śnie mojego zmarłego starca; wiele mi wyjaśniał i wciąż nakłaniał przede wszystkim do pokory moją nierozumną duszę. Rozkoszowałem się tak ponad dwa miesiące tego lata. Podróżowałem najczęściej lasami i polnymi drogami: przychodzę do wsi, proszę o torbę sucharów i garść soli, naleję sobie wody do kubełeczka z brzozowej kory i znowu idę jakieś sto wiorst.

Czy to za grzechy mojej godnej potępienia duszy, czy wymagało tego moje życie duchowe, może dla lepszego pouczenia mnie i doświadczenia, ale pod koniec lata zaczęły pojawiać się próby. Było to tak. Wyszedłem na jakąś szeroką drogę i o zmierzchu dopędziło mnie dwu ludzi, sądząc z wyglądu ich głów byli to żołnierze, i zażądali ode mnie pieniędzy. Powiedziałem, że nie mam nawet kopiejki, ale nie uwierzyli i bezczelnie krzyknęli - Łżesz! Tacy jak ty wędrowcy zawsze mają pieniądze ze sobą! - Jeden z nich powiedziawszy - Co będziemy z nim gadać - rąbnął mnie pałką w głowę tak, że upadłem bez przytomności. Nie wiem, czy długo tak leżałem, ale ocknąwszy się zobaczyłem, że leżę na skraju lasu, przy drodze, poszarpany, a mojej torby nie ma. Zostały tylko odcięte sznurki, na których ją niosłem. Dzięki Bogu nie zabrali moich papierów, które nosiłem w mojej starej czapce, by w razie potrzeby móc je szybko pokazać.

Wstałem i zapłakałem gorzko, nie tyle z bólu głowy, ile z żalu, że straciłem obie moje książki, Biblię i Dobrotolubije, które były w skradzionej torbie. Ani w dzień, ani w nocy nie przestawałem się tym smucić i płakać. Gdzież teraz jest moja Biblia, którą czytałem i zawsze miałem przy sobie już od najmłodszych lat? Gdzie moje Dobrotolubije, z którego tyle zaczerpnąłem nauk i pociechy? Utraciłem, nieszczęsny, ten pierwszy i ostatni skarb mego życia, i to jeszcze zanim zdążyłem się nim nasycić. Lepiej by mi było, gdyby mnie zabili, niż teraz, gdy mam żyć bez tego duchowego pokarmu! Nie będę mógł już go zdobyć!

Przez dwa dni ledwie powłóczyłem nogami, będąc u kresu sił ze smutku, a na trzeci, całkiem utraciwszy siły, ległem pod krzakiem i zasnąłem. I widzę oto we śnie, jakbym był w samotni, w celi mojego starca i opłakiwał mój smutek. Starzec, pocieszając mnie zaczął mówić:
- Jest to dla ciebie lekcja oderwania się od rzeczy ziemskich, byś lepiej wędrował do nieba. Przyszło to na ciebie, byś nie popadł w duchowe łakomstwo. Bóg chce, by chrześcijanin rzeczywiście wyrzekał się swojej woli, chceń i wszelkich przywiązań i by całkowicie poddał się woli Bożej. Bóg wszystkimi wydarzeniami kieruje dla zbawienia człowieka. Chce zbawić wszystkich (1 Tm 2,~1). Dlatego też nabierz otuchy i wierz, że wraz z pokusą da Bóg i ocalenie (1 Kor 10,13). I wkrótce twoja radość będzie większa od tego, co teraz cierpisz. - Przy tych słowach obudziłem się, poczułem przypływ sił, a w mej duszy - jakby jakieś świtanie i spokój.

- Niech się dzieje wola Boża - powiedziałem i przeżegnawszy się ruszyłem dalej. Modlitwa po staremu zaczęła działać w mym sercu i przez jakieś trzy dni wędrowałem spokojnie.

Opowieści Pielgrzyma Część I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz