wtorek, 29 listopada 2011

"Przymioty duszy" - 2. Niezniszczalność duszy

Dusza nasza ma jeszcze jeden bardzo ważny przymiot, który wynika z jej niezłożoności: nie ulega zniszczeniu, czyli żyje wiecznie, co my nazywamy nieśmiertelnością. O tym z najważniejszych jej przymiotów, który zwłaszcza obchodzi nas chrześcijan, powiedzmy słów kilka.

Nieśmiertelną nazywamy tę istotę, która nie podlega śmierci, czyli taką, która nie może stracić życia. Gdy mówimy, że dusza ma przymiot nieśmiertelności, rozumiemy przez to, że dusza istnieje bez końca.
Zniszczalnym jest to, co składa się z części, to, co może się rozłożyć na te części, np. ciało nasze jest zniszczalne, bo po śmierci rozkłada się i zamienia w proch, i dlatego ciało nasze nazywamy śmiertelnym. Niezniszczalnym jest to, co się nie może rozłożyć na części. Dlatego mówimy, że to jest z natury swej nieśmiertelne, a taką jest nasza dusza.

Nieśmiertelność może być albo z łaski, albo z natury. Z łaski jest wtedy, kiedy Bogu podoba się dać życie wieczne. Bogu się może podobać, żeby drzewo było wieczne, wtedy to drzewo będzie z łaski wieczne, a nie z natury. Podobnie też nasze ciało po sądzie ostatecznym będzie wieczne z łaski.

Nieśmiertelność z natury jest najszlachetniejsza i taką mamy u Boga, lub mniej szlachetna, która przysługuje istocie stworzonej, która musi istnieć wiecznie. Taką nieśmiertelnością obdarzona jest nasza dusza. Objaśnijmy to przykładem.
Co to znaczy z natury swej musi być wieczna? Weźmy jakiś kwiatek, w lecie ładnie zakwitnie, wyda nasienie, uschnie cały i nic z niego nie zostanie. Dlaczego tak się stało? Bo taka już jego natura, żeby nie żył dłużej, niż tylko przez jedno lato.
Lub popatrzmy, że człowiek śmieje się. Czy widział kto kiedy, żeby inne stworzenie się śmiało? Czy śmieje się kot, pies, lub koń? Dlaczego to robi tylko człowiek? Bo to już taka jego natura. Otóż tak samo do natury duszy należy, by była nieśmiertelna.

Lecz choć dusza z natury swej jest nieśmiertelna, jednak, gdyby Bóg chciał, mógłby ją unicestwić. Więc Pan Bóg nie musi zachować duszy wiecznie, i jak ją stworzył z niczego, tak może ją także w nicość obrócić.

Jak to więc trzeba rozumieć, że dusza z natury jest nieśmiertelną? Dusza z natury jest nieśmiertelną, tzn. że nie ma podstawy do zniszczenia się, bo jest niezłożona. Tymczasem ciało jako złożone, może się rozkładać. I choć Bóg ma taką moc, iż może ją unicestwić, jednak jej nie unicestwi, bo robiłby inaczej, aniżeli sam zamierzył, i przez to sprzeciwiałby się sobie.

Gdyby ktoś zrobił jakąś maszynę, która by młóciła lub szyła, ale zrobił ją tak, że po dziesiątym obrocie kołem musi się złamać i zepsuć - co byśmy na to powiedzieli? Czy zrobiłby taki człowiek coś mądrego? Owszem sprzeciwiłby się sobie, bo chciał zrobić coś takiego, co by ludziom pomagało w pracy i przez co łatwiej mogliby zarabiać, a tymczasem zrobił coś takiego, co im będzie tylko przeszkadzać i co ich narazi na straty. Kto temu winien? Naturalnie ten, kto zrobił taką maszynę. Postąpił więc bardzo niemądrze, robiąc maszynę do niczego nieprzydatną.

Podobnie musielibyśmy powiedzieć o Panu Bogu, gdyby stworzył taką duszę, która by ginęła wraz z ciałem. Dlatego Pan Bóg stworzył ją taką, że nigdy nie ulega zepsuciu, ale ma życie wieczne, wobec czego nie dał jej nic takiego, przez co miałaby ulec zniszczeniu. Objawienie Boskie i nieomylny Kościół zapewniają nas o tym, że dusze ludzkie będą istnieć wiekuiście w wiecznym szczęściu, lub w ustawicznych karach.

Bóg chce zachować duszę naszą wiecznie. Dlaczego? Jeżeli Bóg dał jej taką naturę, przez to samo chciał ją zachować wiecznie. Jeżeli Bóg dał koniowi wielką siłę, przez to samo chciał, żeby on tą siłą był pomocą człowiekowi. Podobnie z naturą duszy związał Bóg moc nie niszczenia się, i dlatego stworzył ją duchową, niezłożoną, nie podlegającą zepsuciu, nie potrzebującą ciała i przez to samo dał jej taką naturę, która by trwała wiecznie.

Zresztą dusza przeznaczoną jest dla Boga i Jego wiekuistej chwały, podobnie jak niższe stworzenia przeznaczone są dla pożytku człowieka. Więc sam ten cel wymaga, by dusza żyła wiecznie. Wobec tego musimy powiedzieć, że dusza ze swej natury jest niezniszczalna, nieśmiertelna. Bóg chciał, żeby istota najdoskonalsza, jaką stworzył na ziemi, żyła wiecznie i chwaliła Go wiecznie. (cdn)

http://msza.net/i/cz20_04.html

niedziela, 27 listopada 2011

"Przymioty duszy." - 1. Niezłożoność duszy.

Ciałem, czyli materią nazywamy to, co widzimy, czego się dotykamy. W ciele widzimy części. I tak w jednej części stołu kładę pióro, w drugiej książkę, w innej znowu rękę itd. Dlatego mogę rozłożyć na stole rozmaite rzeczy, bo stół składa się z części. Mówimy, że to, co się nie składa z części, jest pojedyncze, czyli niezłożone.

Niezłożoność duszy.

Trzymam w ręku czerwoną różę, na łodydze zielonej. Widzę w niej kilkadziesiąt listków ładnie powyginanych, a w środku żółte pręciki. Dotykam listków i odczuwam pod palcami coś w rodzaju aksamitu, a dolatuje mnie miły zapach tej róży.
Ile to naraz odczuwamy wrażeń patrząc na różę: widzimy kilkadziesiąt listków i kilka kolorów, co innego poznajemy dotykiem, a co innego węchem. Jednak wszystko to, co poznajemy, jest czymś jednym i wszystkie te zmysłowe poznania oczu, dotyku i węchu wytwarzają w nas jedność pojęcia. Jeżeliby w nas nie było jednego pierwiastka, jednej duszy, która przenika wszystkie części ciała i łączy je w jedną naturę, nie moglibyśmy poznawać jako jednego tego, co podpada pod różne nasze zmysły.
Wobec czego musimy powiedzieć, że w ciele istnieje dusza, która przenika wszystkie części i łączy je w jedność. Dusza ta nasza musi być pojedyncza, niezłożona, bo łączy w jedną całość ciało, które jest złożone z wielu części.

Choć oko widzi tego, co gra, ucho słyszy muzykę, jednak to wszystko jednoczy się w nas w coś jednego, chociaż każdy zmysł z osobna poznaje co innego. Jednoczy to wszystko w nas coś niezłożonego, wobec czego mówię, że posiadam duszę niezłożoną.

Nie jest łatwo dać zupełnie jasną odpowiedź na pytanie, co to jest dusza i jakie są jej przymioty. Dlatego tak dużo znajdujemy ludzi, którzy, nie mogąc zrozumieć duszy, powiadają, że jej nie ma. Jeżeli ktoś nie może pojąć, co to jest elektryczność, czy mądrze postąpi, gdy powie, że nie ma elektryczności? Przecież widzimy, jak świecą się lampki, rozżarzone prądem elektrycznym. Gdy usłyszymy grzmot, mówimy, że grzmi, choć wielu z nas nie wie, co to jest grzmot.

Lecz wróćmy jeszcze do niezłożoności duszy. Żeby jaśniej pojąć ten przymiot niezłożoności, uważnie czytajmy, co następuje.
Ileż to przechodziliśmy zmian od początku naszego życia? Ale po co iść daleko, jeden rok wystarczy, a nawet dzień jeden. I tak np. rano wstałem wesoły, pomodliłem się z wielką ochotą, zjadłem śniadanie, a zabrawszy się rześko do pracy, myślałem, że Bóg wie, ile dziś zrobię. Ale cóż, chwilę potem smutek zaczął ściskać mi serce i zacząłem płakać. Zobaczono to i zaczęto mnie pocieszać. Skoro przyszedłem do siebie, uczułem wielką wdzięczność do tego, który okazał mi swoje współczucie i zacząłem kochać tego, którego przed chwilą nienawidziłem.
Oto tyle zmian zaszło we mnie przez ten krótki czas, a jednak coś w nas pozostało przez te wszystkie zmiany niezmienione, co odczuwało te wszystkie emocje. Została w nas niezmieniona dusza i ta dusza, nie podlegająca zmianom, wskazuje, że jest niezłożona.

Myślę sobie, jak to będę uprawiał ziemię, lub jak będę robił zbiory, albo jak się to mam w niedzielę przygotować, by pójść do kościoła. Aby o tym wszystkim myśleć trzeba dość długiego czasu, a choć tak długi czas myślę, widzę moją myśl jako coś pojedynczego, prostego, bo myśl moja nie da się podzielić na kawałki. Ale co więcej, ja nie tylko mogę myśleć o tych zajęciach, ale mogę się zastanawiać nad zmysłami i rozważać, czy one są dobre lub złe.
Gdy się tak zastanawiam, widzę, że to, co się teraz zastanawia, jest tym samym, co wcześniej myślało. Gdyby zaś dusza nasza nie była pojedyncza, lecz złożona, nie moglibyśmy widzieć tego samego, ale zdawałoby się nam, że poznaję coś zupełnie innego, jakąś inną część. Wtedy człowiek nie mógłby poznać siebie samego, nie mógłby wejrzeć w swoje dobre lub złe uczynki, nie mógłby wcale przygotować się do spowiedzi. (cdn)

http://msza.net/i/cz20_04.html

czwartek, 24 listopada 2011

"Na czym polega istota duszy?"

Przez duszę rozumiemy pierwiastek, podstawę działania życia, a zwłaszcza działań duchowych myślenia i chcenia. Więc duchowość duszy poznajemy z jej działań duchowych.
Objaśnijmy to nieco.

Myślimy, czyli pojmujemy rzeczy, które widzimy, ale pojmujemy je w sposób niecielesny, ponieważ w rozumie nie może istnieć koń, ani drzewo takie, jakie widzimy w naturze. Myślimy dalej o rzeczach, które nie znajdują się na świecie jako coś dotykalnego, a my jednak możemy je pojąć, np. cnotę, dobroć, piękność, sprawiedliwość. Co wytwarza takie myśli, czy oko? Przecież cnota nie jest ani biała, ani długa. Czy ucho? Dobroć nie śpiewa, piękność nie krzyczy. A więc za pomocą czego my to pojmujemy? Co wytwarza te myśli w człowieku? - Dusza. - Więc dusza jest podstawą działania duchowego.

Lecz mamy jeszcze wyraźniejsze pojęcie duszy. Często mówimy: ja robię, ja się wysilam, ja się zmęczyłem, i cokolwiek zrobimy, wszędzie występuje to ja. Nie mówimy: Ręka to zrobiła, nogi tam poszły, lecz ja zrobiłem, ja nogi prowadziłem. Ja piszę tę książeczkę, czy moja ręka może ją napisać? Ona tylko pisze to, co się jej dyktuje, pisze tak, jak ja myślę, jak ja chcę. Ja myślę, choć żadnego nie używam zmysłu i jakbym nie czuł całego ciała. Cierpię, gdy czuję ból. Gdy stary człowiek zacznie opowiadać całe swoje życie, słyszymy, że zawsze to samo ja było raz młode, chodziło do szkoły, poszło na wojnę, potem założyło gospodarstwo, dziś to samo ja jest stare, niedołężne. Tyle zmieniło się i przeszło, jedno tylko ja zostało to samo. Gdyby ono nie zostało to samo, jak ten człowiek mógłby sobie wszystko przypomnieć, jak mógłby zapamiętać wszystkie doznane przykrości i smutki? Gdyby nie było tego ja jednego i tego samego, nie mógłby on mieć przeświadczenia, że to on sam przechodził to wszystko.

Gdyby nie było tej jednej podstawy, która ustawicznie to samo ja znajduje w człowieku, to jak człowiek mógłby się kształcić? Jeśliby ten, który chce być wykształcony, miał tylko ciało, to by po pewnym czasie zapomniał wszystko, czego się nauczył, bo ciało całe odnawia się w czasie kilku lat i żaden kawałek nie zostaje ten sam. Starsze tkanki się zużywają, a na to miejsce rosną nowe.
Więc to nasze ja nie jest ani ręką, ani nogą, ani okiem, ani nawet całym ciałem, ale tym, co mój rozum nazywa duszą. A kto się smuci, kto płacze? Czy oczy płaczą? Czy mózg się smuci? Lub czy twarz się smuci? Gdyby ktoś tak mówił, śmiesznie by to wyglądało. Ale my mówimy: ja się smucę, ja płaczę. Każdy z nas czuje w sobie życie, wzruszenie, myśl wolę - jest więc w nas przyczyna tych wszystkich stanów, którą nazywamy duszą.

Wśród zmian ustawicznych czujemy zawsze w nas coś stałego, które w nas odróżnia smutek, radość, zmęczenie, ból. To ja zostaje zawsze to samo od najwcześniejszej młodości do późnej starości. Ciało nasze ustawicznie ulega zmianom, a my tego wcale nie spostrzegamy, bo to moje ja pozostaje niezmienione. Gdyby zaś w nas nie było czegoś odrębnego od ciała, czegoś duchowego, nie byłbym ja tym samym, kim byłem przed czterdziestu laty, lecz byłoby tyle ludzi, ile razy ciało moje uległo zmianie.

Przypominam raz jeszcze, że poznajemy duszę nie wprost, jak nasze ciało, jak naszą lampę, bo dusza jest duchowa, a my zmysłami poznajemy tylko przedmioty cielesne. Tymczasem poznajemy też czynności, których nie może wykonać ciało, lecz muszą pochodzić od pierwiastka duchowego. Musi więc być w nas coś duchowego, coś doskonalszego, bo są to czynności nie cielesne, lecz duchowe. Wobec czego mówimy, że i to, co wykonuje te czynności, musi być duchowe.
Aby lepiej poznać istotę duszy, przypatrzmy się jej przymiotom. (cdn)

http://msza.net/i/cz20_03.html

wtorek, 22 listopada 2011

"Myślenie i chcenie, jako czynności duszy, są czynnościami duchowymi."

Myślenie jest czynnością czysto duchową, ponieważ do tej czynności człowiek nie potrzebuje używać żadnych zmysłów.
Gdybyśmy nie posiadali żadnej duszy duchowej, tylko ciało materialne, to byśmy mogli poznawać tylko to, co w sposób materialny na nas działa. Tymczasem my poznajemy prawdy niematerialne, jak sprawiedliwość, pokorę. Gdybyśmy posiadali tylko ciało, jak zwierzę, widzielibyśmy np. wóz, ale wcale nie moglibyśmy pomyśleć, że ktoś musiał zrobić ten wóz. Poznanie nasze wtedy byłoby podobne do poznania konia, który widzi wóz, a poza tym nic więcej, i wcale nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś musiał zrobić ten wóz.

Człowiek poznaje prawdę. Wie, że jak do dwóch bułek doda drugie dwie, będzie miał cztery. Pies, gdy zobaczy bułki, nie liczy ich, bo nie może pojmować żadnych prawd, nie wie, co to jest doskonałość, co to jest religia. A prawd tych poznać nie może, bo nie posiada duszy.
My potrafimy pojąć, co to jest kolej, co to jest śpiew, choć nie zwracamy uwagi na długość wagonu, na jego kolor, na jego prędkość, nie zwracamy uwagi na śpiew piękny, na głos cienki, gruby, przyjemny, ponieważ potrafimy pojmować te rzeczy w sposób duchowy, nie zwracając wcale uwagi na to, co oko widzi, lub co słyszy ucho.

Potrafimy zastanawiać się nad naszymi myślami, uczuciami, gdy sobie przypominamy, jak się cieszyliśmy, smuciliśmy, złościliśmy, choć radość, smutek, boleść, żal nie są ani żółte, ani białe, ani takie, które by można zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. Jest to coś takiego, co wewnątrz nas znajduje się w jakiś duchowy sposób, czego nie potrafimy określić i o czym mówimy: tego ci nie potrafię opisać. Z tego widać, że są w nas czynności duchowe, które muszą mieć swoją przyczynę również duchową, a jest nią dusza, objawiająca się na zewnątrz przez działanie rozumu.

Również objawia się dusza na zewnątrz przez działanie woli. Jest ono także duchowe. Człowiek, gdy zobaczy piękną gruszkę, zerwałby ją i zjadł, gdyby należała do niego. Lecz człowiek ma jeszcze inne pragnienia poza tymi chęciami zaspokojenia pragnień zmysłowych, gdyż dąży do poznania cnoty i prawdy. Gdyby człowiek miał tylko ciało, nigdy by nie pragnął rzeczy nadzmysłowych. Co konia obchodzi wystawa sztuk pięknych, na którą zawiózł swojego pana, który chce nasycić duszę swą pięknem? Co psu po pięknych widokach w górach, gdzie poszedł ze swoją panią, i cały się trzęsie, stojąc nad przepaścią, podczas gdy pani jego zachwycą się cudami natury.
Wobec tego musimy powiedzieć, że to, co budzi w nas chęć do rzeczy nadzmysłowych, jest czymś nadzmysłowym, jest czymś duchowym.

Gdy pijak stanie przed karczmą, wstrętny zapach karczmy łechce go i pociąga, tak, że nie może się oprzeć. Lecz gdy przypomni sobie przyjętą w tym dniu Komunię św., lub ślub uczyniony, omija karczmę. Otóż ten dobrowolny wybór, który posiadamy, nie jest siłą materialną, ale nadzmysłową, duchową, która może pochodzić jedynie z czegoś duchowego.

Ja chcę i ode mnie całkowicie zależy nie chcieć. Pijak mówi do siebie: ja chcę dziś przepić wszystkie pieniądze - ale on może sobie powiedzieć: nie, nie będę taki nieuczciwy, ja tego nie zrobię. A czy mogę powiedzieć, żeby krew nie płynęła we mnie, bo ja nie chcę, lub żeby serce nie biło? Nie, tego nie mogę wolą dokonać, bo te czynności nie zależą od woli.

To, co ja chcę przez wolę, jest przeważnie jakimś dobrem nadzmysłowym, duchowym. Wola często zwyciężą nasze chucie zmysłowe i rwie się do rzeczy wyższych, a czy mogłaby to uczynić, gdyby nasza wola była czymś zmysłowym? Nie, bo wtedy ta czynność zmysłowa sprzeciwiałaby się sobie, bo chciałaby tego, czego by znowu nie chciała, co jest przecież niedorzeczne. Gdyby wola nasza była czymś zmysłowym, wtedy nie mógłby się nikt ani zagłodzić, ani utopić, ani biczować, bo to przecież sprzeciwia się naszym zmysłom i dlatego podobnych zachowań nie widzimy u zwierząt. Wobec tego musimy sobie powiedzieć, że istnieje w nas pierwiastek, który nic nie ma wspólnego z ciałem.

Człowiek mówi: Bardzo się cieszę, że poszedłem dziś do spowiedzi, jestem z tego bardzo zadowolony - lub: Żałuję, żem poszedł dziś do kina. Oto sumienie odezwało się w nas.
Czy gdy zaczyna boleć palec, lub głowa, możemy powiedzieć, że robią źle, a gdy te członki są zdrowe, że robią dobrze? Nie, bo samo ciało przecież nie może być ani cnotliwe ani występne.

Człowiek myśli. Czy ciało może spełniać tę myślową czynność? Oprócz tego mamy pożądania czysto duchowe, np. żądamy od drugiego miłości, wdzięczności, szacunku i nieraz nawet za przysługę nie chcemy pieniędzy, by nas inny miał za bezinteresownych, szlachetnych. A cóż jest przyczyną tych pożądań? Poznajemy Boga, cnotę, prawdę i wiemy, że cnota nie jest czymś materialnym, ale że ona polega na uczciwości.

A komu przypisujemy te wszystkie czynności, to myślenie, to pożądanie i poznawanie rzeczy niematerialnych? Naszej duszy. Widząc więc, że czynności jej są natury duchowej, mówimy, że i ona z natury swojej musi być duchowa. Przypatrzmy się temu dokładniej w następnym rozdziale. (cdn)
http://msza.net/i/cz20_00.html

sobota, 19 listopada 2011

"Co to jest dusza?"

Duszy przecież nikt nie widział, dlaczego więc mówimy, że człowiek ma duszę?
Z pewnością nikt nie widział duszy, bo jest ona duchowa. Czy może jest ona takim duchem, jak to nieraz słyszymy w bajkach, które sobie opowiadamy w ciepłej izbie, gdy zmrok zapadnie?
Gdy w ciemną noc znajdziemy się sami gdzieś w pustym polu, lub w ciemnym lesie, wtedy strach tworzy nam w oczach rozmaite straszydła, i przysięgałby niejeden, że widział naprawdę jakiegoś ducha.
Ja myślę, że ducha jeszcze nikt nie widział, bo to, co my widzimy oczyma, czy to będzie dym, czy jakaś para, zawsze będzie to ciało, które ma jakiś kolor, jakąś wielkość. Dusza zaś nasza nie ma ani koloru, ani żadnej wielkości. Więc może ktoś powie, że jest ona czymś takim jak powietrze, które nie ma żadnego koloru. Dlatego zdaje się nam, że naokoło nas niczego nie ma, a przecież wiemy, że jest powietrze, bo inaczej zadusilibyśmy się, nie mając czym oddychać.
Lecz dusza nie jest czymś takim, jak niewidzialne powietrze, bo powietrze jest ciałem gazowym, a nie duchem, a to ciało gazowe można skroplić podobnie jak parę na wodę, tak powietrze na ciało płynne.
Dusza nasza nie jest takim ciałem gazowym, ale jest duchem, którego ani widzieć nie możemy, ani dotknąć. A jeżeli nie możemy go zobaczyć ani dotknąć, to jak możemy mówić o tym, czym jest dusza?

Bardzo wielu z nas nie widziało i nie zobaczy maszyn do wyrabiania papieru, ani maszyn do drukowania książek, ani pieców, w których topi się żelazo, ani nawet żelaza płynnego, a jednak widzi papier, widzi wydrukowaną książeczkę, posiada naczynia z lanego żelaza. Chociaż mu nikt nie mówił, że istnieją takie maszyny, że istnieją takie piece, jednak wie na pewno, że coś takiego istnieje, bo przecież papier sam by nie powstał, ani by się sama książka nie wydrukowała.

Tak samo, choć nikt duszy nie widział, wie z jej czynności, że istnieje. Tak jak mówię, że musi być za drzwiami jakiś człowiek, gdy usłyszę mowę ludzką, choć go nie widzę. Musi być Bóg, choć Go nie widzę, ale widzę Go w stworzeniu tak pięknego świata z człowiekiem. Tak samo mówię, że musi być dusza, bo posiadam zdolność rozumowania, zdolność zastanawiania się, zdolność chcenia.
Ta zaś dusza nie może być czymś cielesnym, ale musi być duchowa, bo potrafi działać bez ciała.

Jeżeli mówimy, że stół jest ładnie wykonany, - zrobił jakiś dobry stolarz, a nie malarz lub murarz; tak samo, gdy człowiek myśli, to nie ciało myśli, lecz dusza, bo myślenie i chcenie jest czynnością nie ciała, lecz czegoś duchowego. Wobec tego mówimy, że musi być w człowieku coś duchowego, musi być dusza, musi być coś więcej aniżeli w zwierzęciu, które myśleć nie potrafi.

Gdyby człowiek, tak jak zwierzę, nie posiadał duszy tylko samo ciało, poznawałby tylko rzeczy cielesne. Gdy pies słyszy głos dzwonu lub muzykę, zaczyna wyć, bo to drażni jego ucho; gdy zobaczy kij, zaczyna szczekać i złościć się, bo czuje, że kij może mu sprawić ból. Lecz człowiek oprócz rzeczy cielesnych poznaje także rzeczy duchowe. Wiemy np., co to jest sprawiedliwość, miłosierdzie, umiarkowanie, co to jest honor, podczas gdy żadne zwierzę o tym nic nie wie. Wobec tego musimy powiedzieć, że to, co poznaje te cnoty, nie może być tylko czymś cielesnym, bo cnót tych nie możemy ani usłyszeć, ani się ich dotknąć, ale musi być w nas jeszcze coś więcej.

Zwierzę może widzieć, czuć, pożądać, bać się, szukać instynktem, ale nie wie, dlaczego tak jest, a nie inaczej. My zaś możemy rozumować, myśleć, zastanawiać się. Zastanawiać się nie tylko nad rzeczami zewnętrznymi, ale także nad swoimi myślami. Kiedy np. idziemy do spowiedzi, przypominamy sobie wszystkie nasze myśli, dawne słowa, rozważamy, czy były dobre, czy złe, i wtedy mówimy, że zastanawiamy się nad sobą. A zastanawiać się nad sobą samym może tylko sam człowiek.

Co więcej, człowiek, jak się zamyśli, potrafi zapomnieć o wszystkim, co się wkoło niego znajduje, nawet o swoim własnym ciele. Staje się mało wrażliwy na działanie zmysłów. Taki stan często można zauważyć u świętych, zatopionych w modlitwie, bo wtedy dusza ich najściślej łączy się z Bogiem, tak iż oni zupełnie zapominają o świecie. A zdarza się to nawet nam, zwyczajnym śmiertelnikom. Gdy się pogrążymy w swoich zgryzotach, wówczas zapominamy zupełnie gdzie jesteśmy, dokąd idziemy, możemy nawet zajść zupełnie gdzie indziej, aniżeli chcieliśmy. Nic nas wtedy nie obchodzą przeszkody stojące nam na drodze.

Takie wewnętrzne wejście w siebie wskazuje nam najdokładniej, że człowiek posiada coś jeszcze więcej oprócz ciała, coś, czego spostrzec nie może, a co potrafi obejść się bez ciała, potrafi zupełnie obejść się bez zmysłów cielesnych.
Choć rzeczywiście dusza tak jest połączona z ciałem, iż działa i odbiera wrażenia przez zmysły. Człowiek widząc porządek koło domu, mówi: Tu musi być porządna gospodyni - słysząc, jak ktoś ładnie gra, mówi: To musi być dobry muzyk. Ale nie ciało sprawia, że dusza widzi, słyszy, ale dusza ożywia ciało, dusza daje mu tę moc, iż ciało widzi, słyszy, a samo ciało bez duszy, to jak kawałek drzewa lub kamienia. Dlatego to, gdy dusza wyjdzie z ciała, to oko, choć otwarte, nic nie widzi, ucho, choć nie zepsute, nie słyszy nawet największych krzyków.

W człowieku jest więc jeszcze coś oprócz ciała i to coś zupełnie różnego od ciała, czego spostrzec nie możemy, a o czym możemy dowiedzieć jedynie z jego czynności. Podobnie, gdy przychodzimy do domu i zastajemy obiad ugotowany, choć nikogo nie ma w domu, mówimy, że musiał być ktoś, kto ugotował i to nie zwierzę, nie dziecko, ale taki, który potrafi ugotować. Tak samo rzecz się ma z duszą. Jeżeli widzimy, że człowiek potrafi coś więcej, aniżeli zwierzę, potrafi takie rzeczy, których samo z siebie ciało nie potrafi, nadto i takie, do których mu zupełnie nie potrzeba ciała, mówimy, że musi być w nim coś, co jest zdolne wykonać tę czynność. To jest dusza, która jest zupełnie czymś innym, niż ciało.

Nasze ciało nie potrafi myśleć, nie potrafi zastanawiać się nad sobą. Stąd musimy powiedzieć, że dusza jest czymś innym od ciała - jest ona duchowa, bo czynności jej są natury duchowej.
Z natury każdej czynności wnioskujemy o jej twórcy. Człowiek myśli i chce. Myśl i chcenie są to czynności nadzmysłowe, duchowe; musi więc być w człowieku coś duchowego, i jest tym dusza. (cdn)
http://msza.net/i/cz20_00.html

środa, 16 listopada 2011

Wstęp. "Czy człowiek ma duszę?"

- Dlaczego płaczesz, kochane dziecko - pytał się jakiś pan, spotkawszy na drodze ubogą dziewczynkę zalaną łzami.
- Matka mi umarła - odpowiada dziewczę - dziś już nie żyje ta, która tak bardzo mnie kochała. Nikt już mnie nie przytuli, nikt mi dobrego już nie powie słowa.
- Dziecko kochane - przerywa jej zacny pan - źle ci tu nie będzie, bo ta twoja dobra matka poszła do nieba, Pan Bóg wynagrodził jej za tę miłość do ciebie. Teraz stamtąd będzie czuwała nad tobą i modliła za tobą do Boga, by ci tu było dobrze, a po śmierci byś poszła tam do niej.

Usłyszawszy te słowa poczciwe dziewczę otarło łzy spływające po wybladłych policzkach, i uspokojone ucałowało z wdzięczności rękę dobremu panu.
Płakało biedne dziewczę, bo zapomniało na chwilę, że matka żyje, bo żyje dusza jej matki, która poszła na drugi świat. Że tylko ciało ulepione z gliny musi się rozsypać, gdy choroba wstrząśnie nim silniej, lub gdy stare członki nie zechcą już wypełniać czynności życiowych.

Wiedziało poczciwe dziewczę, że matka posiada duszę, lecz tak ją boleśnie dotknął w tej chwili straszny cios, jakim jest śmierć dobrej matki dla dobrego dziecka, iż zapomniała o wszystkim.
Rzekł głupi w sercu swoim: nie ma Boga, nie ma duszy, nie ma nieba. Ale mądrzejsza od nich ta biedna i poczciwa dziewczynka, bo widzi, że matka jej nie jest taka jak biedne bydlątko, które, gdy padnie, zakopią je do ziemi i nic już po nim nie zostanie. Wie bowiem, że matka jej kochana różni się zupełnie od zwierzęcia: przecież zwierzę nie mówi, chyba kilka słów nauczy się powtarzać bez zrozumienia, nie ma rozumu, ani nie zarobi, ani swoich dzieci nie będzie wychowywało, nie wie nawet, kto je stworzył, co się z nim stanie po śmierci.
Żadne zwierzę nigdy nie myślało o Bogu, bo żadnej mu czci nie oddawało. A tymczasem nie znamy narodu, który by nie czcił w jakikolwiek sposób Boga, bo człowiek posiada w sobie coś takiego, co myśli, co chce, co rozumuje i potrafi badać to, co było dawniej, i to, co będzie. Posiada on oprócz ciała to, co potrafi ciągle coś nowego wynajdywać, a jest tym jego rozumna dusza, którą się różni od zwierząt. Dusza ta, która tak wielki posiada rozum i która obdarzona jest wolną wolą, nie może ulec zepsuciu jak ciało.
Nie chcę tu mówić o nieśmiertelności duszy, ale raczej o tym, czy człowiek ma duszę?
Aby zaś dać dobrą na to odpowiedź, musimy się najpierw zapytać: Co to jest dusza? (cdn)
http://msza.net/i/cz20_00.html

czwartek, 10 listopada 2011

O Orędziach "OSTRZEŻENIE"



Na blogu "Królowa Pokoju's Blog" (http://dzieckonmp.wordpress.com/)publikowane są proroctwa odnoszące się do zbliżającego się globalnego wydarzenia nazwanego Ostrzeżeniem.

Proroctwa Ostrzeżenia odebrane zostały przez wizjonerkę z Europy, mężatkę, matkę młodej rodziny która chce być zwana Marią Miłosierdzia Bożego i twierdzi, że otrzymuje je w serii Bożego Przekazu od 9 listopada 2010, do chwili obecnej. Globalne zmiany klimatu, przewroty polityczne, Nowy Porządek Świata i ujawnienie się antychrysta, to tylko niektóre z tematów stanowiących treść tych orędzi.

Orędzia wzmacniające nauki Kościoła katolickiego w zakresie wiary i moralności przekazywane są ludzkości przez Jezusa Chrystusa w celu ponownego ewangelizowania świata tak, aby dusze mogły zostać uratowane przed Powtórnym Przyjściem – Sądem Ostatecznym.

Wizjonerka zdaje sobie sprawę, że ci, którzy twierdzą, że otrzymują wiadomości o boskiej naturze, muszą być traktowani z dużą ostrożnością. Akceptuje zatem w pełni, że wiadomości muszą być zbadane przez wykwalifikowanych teologów. Są one udostępnione dla Kościoła katolickiego do pełnego zbadania.

Pilność wiadomości
Przekazy ujawniane są światu szybko, ponieważ, jak mówi: „nie mamy wiele czasu, wobec rozwoju wydarzeń na świecie, a ludzie mają prawo do poznania Prawdy, aby mogli poprawić swoje życie w nadziei, że ich dusze mogą być zbawione. „

Jej rola jako wizjonerki jest bardzo jasna, gdy mówi: „Jak nakazuje Pan nasz Jezus Chrystus, mogę zostać pisarzem, ale nie jestem autorem. Autorem jest On. Zdaję sobie sprawę, że trudno jest ludziom zaakceptować autentyczność tych wiadomości, ale to dobrze. Zapewniam jednak, że miłość Jezusa Chrystusa i Jego Ojca Przedwiecznego dla każdego z nas na świecie jest czysta i głęboka. Serce pęka, gdy jest się świadkiem cierpienia Jezusa z powodu grzechów na świecie, a zwłaszcza tych, którzy nie wierzą, że Bóg istnieje. Teraz On da światu dowód podczas Ostrzeżenia – Oświetlenia sumienia, nadprzyrodzonego wydarzenia, którego świadkami będą wszyscy”.

Wizjonerka została poinstruowana przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, aby nie analizować orędzi lub dodawać osobistych interpretacji, czy poglądów. Wiadomości mają być opublikowane dokładnie tak, jak zostały one przez nią otrzymane – bez żadnych zmian dokonanych w treści.

Przyznaje, że objawienia nie są niezbędne dla wiary w Boga. Mówi, że w tym przypadku są one dawane w celu poprawy wiary ludzi i aby pomóc im przygotować się do wydarzeń na świecie, które odnoszą się do okresu czasu poprzedzającego przyjście Chrystusa. Podkreśla, że absolutnie nie ma pojęcia, kiedy Powtórne Przyjście nastąpi, ani że nigdy nie była podana data tego Wydarzenia.

2011 jest Rokiem Oczyszczenia na całym świecie
Globalne niepokoje, w tym wojny i trzęsienia ziemi, narastają teraz z powodu człowieka odwracającego się od wiary w Boga Ojca Wszechmogącego.
W przekazach Jezus powiedział, że Bóg, Odwieczny Ojciec nie będzie bezczynnie patrzeć jak grzech nadal potęguje się na świecie. Katastrofy ekologiczne nasilą się pod koniec 2011 roku i będą niestety odczuwalne w częściach świata, gdzie są najmniej oczekiwane. Dopiero kiedy staną się tak powszechne, że ludzie zaczną się nad tym zastanawiać, zdadzą sobie sprawę, że nie są one wynikiem zmian klimatycznych, ale że mogły powstać z ręki Boga.

Ich powodem będzie według Marii fakt, że Bóg jest zawsze miłosierny i chce dać ludziom szansę na pokutę, aby mogli wejść do nieba, zanim Jego Syn, Jezus Chrystus przyjdzie jako Sprawiedliwy Sędzia podczas Powtórnego Przyjścia.

Przez Swoje Miłosierdzie daje światu tę Ostatnią Szansę, aby prosić o przebaczenie za grzechy, tak żeby ludzkość mogła być uratowana i wprowadzona do nowego Raju, kiedy Niebo i Ziemia połączą się w Jedność.

Modlitwa pomoże uniknąć globalnej katastrofy, ale niestety, według wizjonerki nie ma teraz wystarczająco dużo modlitwy na świecie, więc gniew Boży ujawni się ze skutkiem natychmiastowym. Trzęsienia ziemi, tsunami, powodzie, fale upałów i erupcje wulkanów będą teraz eskalować w swej intensywności.

Wizjonerka mówi, że wiadomości te zostały jej ujawnione jako Księga Prawdy – ostatnia seria Bożych orędzi przekazywanych do świata przed Powtórnym Przyjściem i zostały przepowiedziane. Są boskiego pochodzenia i są dawane z czystej Miłości Boga do wszystkich Jego dzieci.

Ostrzeżenie

Najbardziej pilna wiadomość odnosi się do mistycznego Wydarzenia, które wkrótce odbędzie się na świecie. Wydarzenie opisane przez Jezusa Chrystusa jako Ostrzeżenie i Oświetlenie Sumienia, dane będzie światu jako Największy Akt Bożego Miłosierdzia. Nie należy przy tym utożsamiać go z Drugim Przyjściem Jezusa. Wydarzenie to będzie doświadczane przez każdego człowieka na świecie w wieku powyżej 7 lat. Będzie to tak silne przeżycie, że nikt nie będzie mógł go zignorować. Wszyscy, nawet ateiści, przekonają się, że Bóg istnieje. Każdemu objawią się jego grzechy tak, jak pojawiają się one w oczach Boga. Dar ten będzie zachęcać ludzi do ponownej oceny swojego życia i poproszenia Boga o przebaczenie. W tych burzliwych latach będzie również inspirować wiele nawróceń, zanim Jezus Chrystus powróci jako Sprawiedliwy Sędzia.

DLACZEGO NASTĄPI OSTRZEŻENIE?

-aby udowodnić całemu światu, że Bóg istnieje,

-aby przyprowadzić każdego ponownie do Jezusa i na drogę Prawdy,

-aby poprzez nawrócenia zahamować na świecie wpływ grzechu i zła,

-aby pomóc uratować nas jeszcze przed dniem Sądu Ostatecznego przez danie nam szansy błagania o przebaczenie za popełnione przez nas grzechy,

-aby nawrócić niewierzących, którzy nie mieliby szans na zbawienie bez tego Wielkiego Aktu Miłosierdzia,

-aby umocnić wiarę wśród wierzących.

CO POPRZEDZI OSTRZEŻENIE?

-Dwie komety zderzą się na niebie.

-Ludzie będą spodziewać się, że to wywoła katastrofy większe niż trzęsienia ziemi, ale tak nie będzie. Będzie to znak, że wkrótce spotkamy Jezusa.

-Niebo stanie się czerwone i zobaczymy Wielki Krzyż na niebie, Znak do przygotowania się.

-Ateiści powiedzą, że jest to globalne złudzenie. Naukowcy będą szukać logicznego wyjaśnienia, ale takiego nie będzie.

-Będzie to spektakularne zjawisko, ale nie wyrządzi nam żadnej szkody, ponieważ będzie Aktem Miłości i Miłosierdzia pochodzącym od Jezusa.

CO SIĘ WYDARZY PODCZAS OSTRZEŻENIA?

-Każdy powyżej 7 roku życia dozna prywatnego mistycznego spotkania z Jezusem Chrystusem. Będzie to jak Dzień Sądu Ostatecznego, tylko że tym razem jeszcze nie będzie wyroku skazującego. Zamiast niego dostaniemy szansę, aby poprosić o przebaczenie.

-Zostaną nam pokazane wszystkie nasze grzechy i sprawi to, że poczujemy ogromny smutek i wstyd.

-Niektórzy poczują tak wielkie obrzydzenie i doznają takiego wstrząsu, gdy ich grzechy zostaną im ukazane, że umrą zanim wykorzystają okazję prośby o przebaczenie.

-Każdy zobaczy stan swej duszy przed Bogiem – co dobrego i co złego uczynił w swym życiu.

-Wielu ludzi upadnie i będzie płakać łzami ulgi, łzami radości i szczęścia, łzami zdumienia i miłości.

-Nareszcie stanie się możliwe życie nowym życiem, gdy będziemy znali pełną Prawdę.

CO NALEŻY UCZYNIĆ PRZED OSTRZEŻENIEM?

-Jezus prosi teraz każdego, by modlić się za te dusze, które będą w stanie w grzechu śmiertelnego, i które być może umrą od wstrząsu Ostrzeżenia. Każdy musi się teraz przygotować.

-Jezus prosi, abyśmy wszyscy już teraz, czyli jeszcze przed Ostrzeżeniem, przygotowali się duchowo i skorzystali z możliwości pokuty i prośby o przebaczenie naszych grzechów.

Posted by Dzieckonmp w dniu 07/11/2011
http://dzieckonmp.wordpress.com/2011/11/07/o-oredziach-ostrzezenie-2/

piątek, 4 listopada 2011

"Rozpoznanie grzechu ciężkiego" - Higiena duszy (13)

"Stąd rozpoznanie grzechu ciężkiego jest rzeczą niezmiernie ważną. Teologia podaje tu szereg znamion. Pierwszym takim znamieniem jest ważność rzeczy, lub ważność przykazania. Wielkość grzechu zależy od znaczenia, jakie ma dla życia religijno-moralnego.

Drugim znamieniem jest pełna świadomość ze strony człowieka.
Niejasność lub ograniczoność rozpoznania wyklucza grzech śmiertelny, tak samo jak niezawiniona niewiedza wyklucza winę osobistą. Upośledzenie umysłowe, ograniczające normalne używanie rozumu, a bardziej jeszcze zaburzenia natury patologicznej t. zw. niedostatki intelektualne, jak np. idiotyzm, głuptactwo, ograniczoność, nie pozwalają na tak jasny stopień rozpoznania, jakiego potrzeba do działania z pełną odpowiedzialnością.
W rozpoznaniu więc musi człowiek uświadomić sobie jasno i niedwuznacznie grzeszność zamierzonego czynu i zarazem stopień tej grzeszności.
Kto z niezawinionej nieświadomości uważa coś za grzech powszedni, popełnia tylko grzech powszedni, i na odwrót, kto uważa grzech powszedni za ciężki, ten subiektywnie grzeszy ciężko. Mamy bowiem obowiązek bezwzględnie postępować za głosem sumienia.

Trzecim znamieniem jest pełna zgoda.
Źródłem grzechu jest osobista decyzja człowieka, który na skutek wolnej woli może opowiedzieć się przeciw normie etycznej i pójść za dobrem pozornym.

Gdzie jednak decyzja czy to z przyczyn wewnętrznych, czy też na skutek zewnętrznych okoliczności nie jest wolna, nie ma grzechu ciężkiego; czyn taki mimo ważności rzeczy lub przykazania należy uważać za grzech powszedni.
Gdzie natomiast wolność decyzji jest trwale lub przejściowo zniesiona, nie chodzi już o czyn ludzki, lecz o odruch instynktu, nie będzie więc grzechu.
Wolność decyzji głównie zależy od jasnego rozpoznania. Bez jasnego uświadomienia sobie grzechu nie ma wolności decyzji. Odnosi się to także do czynów spełnionych raczej automatycznie wskutek nieuwagi lub w półśnie. Istnieją prócz tego schorzenia woli, np. chorobliwe osłabienie woli i bez-wola, które wpływają na zmniejszenie odpowiedzialności. Ale nawet chwilowe niedopisanie aktywności woli, ewentualnie pod wpływem wielkiego strachu lub innych afektów, zależnie od ich nasilenia, albo znosi wolną decyzję zupełnie, albo też zmniejsza ją do tego stopnia, że trudno byłoby mówić o grzechu śmiertelnym.

Grzech więc śmiertelny może być popełniony tylko, o ile jego przedmiotem jest rzecz ważna, a popełniający jasno poznaje czyn i nań się zgadza. Jeżeli natomiast brakuje jednego z tych znamion, to, o ile w ogóle będzie grzech, będzie to tylko grzech powszedni. Ale i grzech powszedni jest obrazą Boga, za którą trzeba żałować; Chrystus kazał nam modlić się o jego odpuszczenie w ,,Ojcze nasz": ,,...odpuść nam nasze winy". (Koniec lektury "Higiena duszy")

http://msza.net/i/cz04_1.html

czwartek, 3 listopada 2011

"Napięcia psychiczne walk wewnętrznych ..." - Higiena duszy (12)

"Napięcia psychiczne walk wewnętrznych szukają ujścia w wypowiedzeniu się. Jest to stara prawda, na której ślady napotykamy w dawnych religiach, a współczesna psychoanaliza zbudowała na niej cały system leczniczy. Tę potrzebę duszy uwzględnił także Chrystus ustanawiając spowiedź sakramentalną.

Przedmiotem obowiązkowym wyznania są grzechy śmiertelne ilościowo i jakościowo.
Wypada więc zastanowić się nad owym zatorem, stającym między Bogiem a człowiekiem, którego mroków potrafimy domyśleć się dopiero w blasku świętości i sprawiedliwości Bożej.

Istota grzechu polega na decyzji, zwróconej przeciw porządkowi stworzenia, ustalonemu przez Boga, przeciw Jego woli. Grzech śmiertelny jest zupełnym odwróceniem się od Boga, jako celu ostatecznego, i bezwzględnym oddaniem się stworzeniu; jest to przesunięcie punktu ciężkości naszego życia z celu absolutnego na cel doczesny.
Kto narusza pierwotny porządek celów, nie potrafi go już własnymi siłami przywrócić. Zdoła to uczynić jedynie moc - łaska Boża, błądzącego bowiem jedynie cel może skierować na właściwą drogę.

Jeżeli człowiek wytrwale dąży do celu ostatecznego, dopuszczając pewien tylko nieporządek w środkach do celu, popełnia grzech powszedni. Między pierwszym a drugim zachodzi różnica istotna. Słusznie przyrównują grzech ciężki do śmierci, podobnie bowiem jak śmierć niszczy samą zasadę życia czyli w naszym zagadnieniu łączność z Bogiem; a grzech powszedni do przejściowej choroby, bo ta nie niszczy pierwiastka życiowego, lecz stanowi tylko przeszkodę na drodze jego rozwoju." (cdn)

http://msza.net/i/cz04_1.html

środa, 2 listopada 2011

"Postanowienie powinno być konkretnie obmyślane" - Higiena duszy (11)

"Postanowienie powinno być konkretnie obmyślane, powinno przewidzieć w szczegółach przyszłe postępowanie i łączyć się z poczuciem siły i zdolności do jego wykonania.
Trzeba zastanowić się, dlaczego w przyszłości tak właśnie zamierzamy postępować, a więc przygotować i żywo uświadomić sobie motyw postępowania.
Gdzie nie ma motywu, nie ma siły woli. Natomiast gdzie motyw jest żywy w świadomości i stanowi dla nas wielką wartość, tam i wykonanie postanowienia jest pewne.
Przygotowanie postępowania w przyszłości jest bardzo ważne, gdyż droga ku wzgardzie samego siebie i poczuciu niedowartości wiedzie często poprzez niewykonane postanowienia." (cdn)

http://msza.net/i/cz04_1.html

wtorek, 1 listopada 2011

"Znamy dwa rodzaje żalu" - Higiena duszy (10)

"Znamy dwa rodzaje żalu.
Doskonały wypływa z motywu doskonałej miłości. Gardzimy grzechem jako obrazą Boga, którego miłujemy nade wszystko ze względu na Niego samego.
W żalu niedoskonałym żałujemy ze względu na brzydotę grzechu i winę, obciążającą duszę, lub ze względu na karę, której się spodziewamy.

Żal doskonały w połączeniu z pragnieniem sakramentu udziela łaski uświęcającej już przed przyjęciem sakramentu, ma więc doniosłe znaczenie w codziennym życiu chrześcijańskim, szczególnie w chwilach, kiedy spowiedź nie jest dostępna; nie jest jednak konieczny do przyjęcia sakramentu pokuty, wystarczy tu żal niedoskonały.

Dobre postanowienie jest obliczem żalu, zwróconym w przyszłość. Już sama dynamika żalu, którego składnikami są odraza i odwrócenie się od zła, dąży ku dobremu i zawiera pewne zdecydowanie, a więc postanowienie na przyszłość.

Im mniej żałujący zezuje w kierunku powstającego lepszego ja — czyniąc przez to żal przedmiotem swej próżności czy ukrytej chwały przed sobą lub Bogiem — im boleśniej zatraca się w głębinach swej winy: tym wyżej niepostrzeżenie wznosi się jego dusza z przyziemnego pyłu, który ją pozbawia oddechu. Nie ma głębokiego żalu, który by już od początku nie zawierał w sobie planu budowy ,,nowego serca". Żal zabija, by tworzyć." (cdn)

http://msza.net/i/cz04_1.html